Czy mój partner ma już problem? O nowoczesnych uzależnieniach.

Maja i Staszek. Przyczyna nieporozumień? Według Staszka to sposób życia, a dokładniej mówiąc –  jedzenia Mai. Staszek: „Maja zdrowo się odżywia. No i fajnie, gdyby nie to, że poza zdrowym odżywianiem nic dla niej nie istnieje. Ona spędza na przygotowywaniu posiłków kilka godzin w ciągu dnia. Najpierw rozpisuje sobie dietę. Potem robi zakupy co trwa wieczność, bo każdą rzecz kupuje w innym miejscu. Jajka na ryneczku od prawdziwego chłopa, warzywa w ekologicznym sklepie, itd. Potem gotuje. Nic nie możemy razem zrobić. Do restauracji nie wychodzimy, bo w końcu nie wiadomo co tam podają. Jak idziemy na kolację do znajomych Majka wyjmuje swoje pudełka z jedzeniem. Czasem mam ochotę ze wstydu zapaść się po ziemię. Nie uważa Pani, że to chore?” Majka jest zaskoczona, że można mieć do niej pretensje o to, że zdrowo się odżywia i zdrowo żyje. „Mieć o to zarzuty to jest dopiero chore!” – mówi. „Rozwiedli się, bo ona zdrowo jadła!” – ironizuje.

Marianna i Oskar. Przyczyna nieporozumień? Według Marianny to „kochanka męża”, jak zwykła nazywać siłownię. Marianna: „Cieszę się, że Oskar dba o swój wygląd. Imponuje mi też, że mój chłopak jest silny i dobrze zbudowany. Ale moim zdaniem Oskar przesadza. Po pierwsze spędza w siłowni długie godziny każdego dnia. W tygodniu nie mamy dla siebie czasu w ogóle. Rzadko gdzieś jeździmy, bo tam nie ma takiego sprzętu lub nie daj Boże – w ogóle nie ma siłowni. No ale do tego już przywykłam. Zaniepokoiłam się na dobre ostatnio. Kilka miesięcy temu Oskar leżał tydzień w szpitalu. Zachowywał się tam jak lew w klatce, bo nie mógł ćwiczyć. Raz był spanikowany, raz agresywny. Ciągle patrzył w lustro i wrzeszczał, że chudnie. Po wyjściu, mimo że lekarz zabronił mu intensywnych treningów jeszcze przez dwa tygodnie on chciał nadrobić zaległości, więc ćwiczył dwa razy tyle. Boję się o niego. Chcę mieć dziecko, ale po pierwsze nie wiem czy on czegoś nie bierze, a po drugie – nie chcę go wychowywać sama. A tak by to wyglądało, biorąc pod uwagę styl życia Oskara.” Oskar: „Chcę się podobać sobie i swojej kobiecie. Uważam, że to podstawa. Nie wiem w czym jest problem.”

Monika i Aleks: Przyczyna nieporozumień? Według Moniki, to fakt, że Aleks się jej czepia i nastawia innych przeciwko niej. Monika: „Cały czas marudzi. Chodzi o solarium. Aleks uważa, że przesadzam z opalenizną. Że chodzenie do solarium codziennie to choroba. Już się do tego gadania przyzwyczaiłam, ale ostatnio rozmawiał na ten temat z rodzicami i moją przyjaciółką. Ona to się specjalnie nie przejęła, bo sama lubi się opalać. Ale rodzice zrobili aferę, szczególnie matka. Zaczęła szaleć, że dostanę raka, że to jest niezdrowe i że źle wygląda. Z tym, że to źle wygląda absolutnie się nie zgodzę, bo to blada skóra wygląda okropnie – mizernie, nijak i grubo. A w kwestii zdrowia  uważam, że niewiele rzeczy jest zdrowe. Życie jest niezdrowe. Nic nie można jeść, nic pić, bo wszystko szkodzi. To co to za życie? Wolę żyć krócej, ale ładnie wyglądać, niż przeżyć całe życie nie mogąc patrzeć się na siebie w lustrze.”

Czy sposób życia Mai, Oskara i Moniki to już problem? Dla ich partnerów tak. Ale dla nich samych, przynajmniej w deklaracjach – nie. A jednak. Obsesyjna dbałość o zdrowie, muskulaturę czy opaleniznę nosi znamiona uzależnienia. W dbałości nie ma nic złego – przeciwnie. Ale obsesja niesie ze sobą poważne konsekwencje. Ona nie tylko wyznacza kierunek naszych myśli i działań, ale wpływa także na nasze zdrowie, emocje i relacje. Wpływa często niekorzystnie. Jeśli dostrzegając negatywne konsekwencje naszych działań potrafimy ich bez większego żalu zaprzestać – wszystko w porządku. Jeśli mimo strat jakie przynosi nam nasz sposób funkcjonowania nie potrafimy z niego zrezygnować lub to uruchamia w nas silne emocje – możemy już mówić o uzależnieniu. Uzależnić potrafi niemalże wszystko, nie tylko narkotyki, papierosy, alkohol czy leki. Do istnienia uzależnień typu: hazard, zakupy, pornografia, seks też już zdążyliśmy się przyzwyczaić. Mamy świadomość, że istnieją i mniej więcej wiemy na czym polegają. Nie zdajemy sobie jednak sprawy, że wraz z rozwojem technologii czy panującymi aktualnie trendami modowymi – przyrasta kolejnych uzależnień. Jednym z nich jest ortoreksja (Majka), bigoreksja (Oskar), czy tanorekasja (Monika).

Ortoreksja

Nazwa pochodzi od słów orto (łac) – prawidłowy i oreksis – apetyt. W skrócie można powiedzieć, że ortoreksja to obsesyjna dbałość o zdrowe odżywianie. Ktoś mógłby zapytać „a cóż złego jest w zdrowym odżywianiu?”. Zupełnie nic o ile nie przybiera ono znamion obsesji. Wyobraźmy sobie kogoś, dla kogo zdrowe odżywianie jest centrum wszystkiego – dnia, działań, myślenia, emocji. Ortorektyk całe dnie potrafi spędzić na przygotowywaniu jedzenia. Najpierw poświęca czas na skrupulatne zakupy w sklepach ekologicznych. Pobliski market nie wchodzi w grę. Następnie kilka godzin gotuje. Jeśli akurat nie je czy też nie kucharzy – zaczytuje się w nowych dietach czy wartościach odżywczych określonych produktów, przegrzebuje internet w poszukiwaniu bionowości lub myśli o tym co przyrządzi jutro. Spożywanie posiłków jest celebracją, które wymaga określonej oprawy i warunków. Ortorektyk każdy kęs potrafi przeżuwać kilkadziesiąt razy. W końcu to zdrowo. Ortorektycy tak bardzo obawiają się jedzenia, które mogłoby im zaszkodzić, że nie zjedzą niczego czego sami nie przyrządzili. W wersji lżejszej wypytują w restauracji czy też gospodarzy o zawarte w sałatce składniki.  W postaci zaawansowanej ortorektyk nie jada poza domem, unika wszelkich spotkań czy wyjazdów (również zawodowych), gdzie nie mógłby jeść tego, co sam przyrządzi. W ten sposób nie naraża się też na komentarze niezrozumienia czy naciski na zmianę przyzwyczajeń. W skrajnej postaci ortorektyk jada sam. Zdrowe odżywianie powinno zapewniać nam zdrowie, dodawać energii i witalności, służyć dobremu samopoczuciu, pozytywnie wpływać na jakość naszego życia i naszych relacji. Ortorektykowi często wiele brakuje do miana bycia okazem zdrowia. Ortorektyk bywa niedożywiony i osłabiony. Miewa bóle i zawroty głowy, bóle brzucha, nudności. Nierzadko dopada go spadek odporności, anemia, osteoporoza, choroby serca, uszkodzenia pracy narządów. Ortorektycy narzekają na huśtawki nastrojów, objawy depresyjne, kłopoty z pamięcią czy koncentracją uwagi. Gdybyśmy nie mieli do czynienia z uzależnieniem – osoba chcąca się zdrowo odżywiać wprowadziłaby do diety takie zmiany, które pomogłyby jej przywrócić zdrowie. Ortorektyk mimo kosztów zdrowotnych nie chce niczego zmieniać. Wręcz reaguje niepokojem na myśl, że miałby zrezygnować z tego jak funkcjonuje obecnie. Obok strat zdrowotnych są i inne: cierpi na na tym praca, życie rodzinne i towarzyskie, finanse. Tak naprawdę ortorektycy pod przykrywką poczucia dumy i wyższości, że tak zdrowo żyją bardzo często czują się samotni, wyobcowany, dziwni. I gdzieś bardzo w głębi serca zazdroszczą tym, którzy mogą żyć „normalnie”.

Bigoreksja

Big – czyli duży. Duże i idealnie uformowane mają być przede wszystkim bicepsy, a także pozostałe mięśnie (brzucha, nóg). Tak jak anorektyczka dąży do bycia coraz chudszą, tak bigorektyk do tego, by być jeszcze bardziej umięśnionym. Oboje są obsesyjnie skoncentrowani na swoim wyglądzie. To bardzo podobne zaburzenia. Anorektyczka sterczy całe dnie przed lustrem, żeby porównać siebie sprzed tygodnia i sprawdzić czy aby nie przytyła. Bigorektyk to samo, tyle że jego analiza dotyczy wielkości muskulatury. Anorektyczka dąży do osiągnięcia ideału sylwetki, bigorektyk podobnie, tyle że ideał (dodajmy że nie do osiągnięcia, bo oboje nie potrafią wytyczyć granicy, do której chcieliby dojść) jest inaczej postrzegany. I anorektyczka i bigorektyk nie akceptują swojego wyglądu (szerzej i głębiej – siebie). Oboje wprowadzają działania, które mają służyć osiągnięciu wybranego celu, a działania te są często bardzo wyniszczające (restrykcyjne diety, korzystanie z niebezpiecznych suplementów czy sterydów, wielogodzinne ćwiczenia). Oboje mimo wielu wyrzeczeń są bardzo krytyczni wobec efektów. Gdy te ich nie satysfakcjonują – przeżywają silne emocje (niepokój, złość) i biją w siebie. U osób uzależnionych zaburzone są procesy poznawcze i realny ogląd rzeczywistości. Stąd anorektyczka naprawdę widzi w lustrze grubasa, a bigorektyk chuderlaka. Dla bigorektyka siłownia i budowanie muskulatury to nie jedynie zamiłowanie – to konieczność, bez której nie może się obejść. Gdyby było inaczej bigorektyk zrezygnowałby z czegoś co mu szkodzi, przynajmniej w takiej ilości. Nie robi tego, mimo licznych strat. m.in zdrowotnych, finansowych, zawodowych, emocjonalnych, relacyjnych, o duchowych nie wspominając. Bigorektycy mają kłopoty z potencją i płodnością (konsekwencja zażywania sterydów), niedoborem witamin (dieta wysokobiałkowa), uszkodzeniem organów (nerek, wątroby, serca). Dieta i intensywne ćwiczenia doprowadzają do obciążenia układu pokarmowego, zmian miażdżycowych, zawałów serca, udarów mózgu, nowotworów. Tak jak anoreksja – zaawansowana bigoreksja może być chorobą śmiertelną. Bigorektycy są nadpobudliwi, agresywni, mają kłopoty z koncentracją uwagi i kontrolą emocji. Często czują się wyizolowani, ponieważ tyle czasu poświęcają na dietę i ćwiczenia, że nie mają już czasu na cokolwiek innego np. relacje. Tematem tabu wśród bigorektyków jest depresja, a nawet śmierć samobójcza.

Tanoreksja

Wszystkie zaburzenia z grupy uzależnień są do siebie podobne. Do anoreksji podobna jest nie tylko bigoreksja, ale także tanoreksja. Nazwa tego uzależnienia pochodzi od angielskiego słowa tan (opalenizna). Tak jak anorektyczka chce być jak najchudsza, a bigorektyk jak najbardziej umięśniony – tanorektyczka dąży do tego, aby jej skóra była jak najbardziej brązowa. W związku z powyższym codziennie chodzi do solarium i wie wszystko o przyspieszaczach opalania. Myślenie tanorektyka koncentruje się wokół własnego wyglądu i zatracane są po kolei inne zainteresowania i wartości. Miałam kiedyś pacjenta, którego partnerka podczas wspólnych wakacji nie była w stanie zajmować się ich dzieckiem, ponieważ to odciągało ją od opalania. Doszło nawet do tego, że przesiadywała z dzieckiem godzinami na słońcu, byle tylko nie tracić cennych promieni. Nie miało znaczenia to, że dla dziecka było to bardzo szkodliwe. Oprócz kosztów osobistych (ingerencje bliskich, pretensje, rozstania) i duchowych (utrata dawnych zainteresowań i wartości) zaczynają pojawiać się i inne: finansowe (przeznaczanie każdej złotówki na opalanie, balsamy, etc), estetyczne (znamiona, przebarwienia, wysuszenie, przedwczesne starzenie się skóry) i zdrowotne (nowotwory skóry). Tanorektyczka jednak nadal nie dostrzega wagi problemu. To wydaje się dla osób bliskich i postronnych nie do zrozumienia. Jak można być tak chudym/dużym/ciemnobrązowym i chcieć więcej i jeszcze? Problem polega na tym, że to dążenie do idealnej opalenizny (chudości czy muskulatury) to jedynie objaw, pod którym kryje się poważne zaburzenie osobowości wynikające z kultu własnego ciała. Tanorektyczka tylko wtedy czuje się atrakcyjna, wyrazista i wartościowa, gdy jest opalona. Gdy blednie – jej samoocena i nastrój spadają na łeb na szyję. Tanorektyczka nie zna innego sposobu na poprawę samopoczucia i podniesienie poczucia własnej wartości jak popracowanie nad opalenizną. Dodajmy, że tu podobnie jak w przypadku innych uzależnień działa mechanizm iluzji i zaprzeczeń (w skrócie – polegający na zaprzeczaniu informacjom o szkodach) oraz zaburzona percepcja własnego ciała (gdy otoczenie widzi przed sobą kobietę spaloną na skwarkę – tanorektyczka postrzega siebie jako bladą). Tanorektyczka, podobnie jak anorektyczka, ortorektyczka czy bigorektyk w głębi duszy i na dnie serca czuje się osobą bez wartości.

Jeśli uzależnić może niemalże wszystko, a my mamy coraz więcej – ryzyko powstawania nowych różnych uzależnień stale rośnie. Kiedyś uzależnieni byliśmy głównie od papierosów, alkoholu, narkotyków, ewentualnie leków uspokajających lub przeciwbólowych. Dziś mamy: dopalacze, leki przeczyszczające, moczopędne, suplementy diety, napoje energetyczne, cukier, kofeinę, etc. Szczególnie niebezpiecznymi uzależnieniami są te z grupy uzależnień behawioralnych, (czyli od określonych czynności, zachowań, a nie substancji), którego przykładami są właśnie ortoreksja, bigoreksja, tanoreksja, a także: praca, hazard, pornografia, seks, zakupy. Są one groźne dlatego, że dostęp do nich jest niezmiernie łatwy i cieszą się one większym przyzwoleniem społecznym. Nałogi nowego typu mają tę właściwość, że bardzo często prowadzą do kolejnych uzależnień i lubią łączyć się w „pakiety”. Wśród dodatkowych uzależnień nowego typu specjaliści wymieniają: uzależnienie od telewizji, fonoholizm (uzależnienie od telefou komórkowego), internetoholizm (uzaleznienie od internetu), uzależnienie od gier komputerowych czy na konsoli, uzależnienie od korzystania z portali społecznościowych, uzależnienie od seksu wirtualnego (cyberseksu), uzależnienie od operacji plastycznych, BM (bodmod) od ang. body modificationa (uzależnienie od modyfikacji ciała), astroholizm (uzależnienie od wróżek i horoskopów), uzależnienie od adrenaliny, syllogomania (patologiczne zbieractwo) i inne. Kto wie co jeszcze przyniesie przyszłość? Jeśli do tego od czego możemy się uzależnić dołożymy naszą  naturalną potrzebę dążenia do przyjemności, która jednak aktualnie przybiera znamiona potrzeby wręcz patologicznej (hedonizm, dążenie do przyjemności za wszelką cenę, brak akceptacji i przyzwolenia na jej okresowy brak), a także nasze wiodące dziś prym lenistwo (lubimy chodzić na skróty, nie lubimy się przemęczać, lubimy czuć się dobrze natychmiast) – ryzyko jest niemałe. A jeśli jeszcze na to wszystko nałoży się nasza niska samoocena i nieumiejętność radzenia sobie z emocjami plus to co promuje się w mediach – no cóż. Każde uzależnienie zaczyna się stosunkowo niewinnie. Przejściem na zdrową dietę, chęcią opalenia się przed weselem koleżanki, pójściem z kolegą dla towarzystwa na siłownię, etc. I też w powyższych czynnościach nie ma absolutnie nic złego, o ile „uprawiane są” z umiarem. Tylko, żeby wiedzieć kiedy się w porę zatrzymać.. Pytanie jak to robić? O złote recepty trudno, bowiem na uzależnienie wpływ ma wiele czynników: nasze predyspozycje genetyczne, biochemiczne, emocjonalne, sytuacja życiowa, doświadczenia itp. To co nas może ochronić (choć nie jest to gwarancją na uchronienie się) to: uważność na samych siebie, czujność, selektywność w wyborze tego co robimy, oglądamy, czemu poświęcamy czas, dobre relacje z innymi, zdrowa samodyscyplina, nauka radzenia sobie ze stresem i emocjami, życzliwość wobec samych siebie.

* Mimo, iż dla ułatwienia w opisach konkretnych uzależnień pojawiają się nazwy: ortorektyk, anorektyczka, bigorektyk, tanorektyczka – oczywiście każde z tych zaburzeń może dotyczyć obu płci.