Jędrzej (40) jest żonaty od 6 lat. Miał romans z koleżanką żony. Trwał prawie dwa lata. Żona wie, ale oboje zdecydowali, że dadzą sobie szansę. Jędrzej przychodzi na spotkanie po to, „abym mu podpowiedziała co on może zrobić, żeby żona już poszła dalej.” „Ona ciągle do tego wraca. Minęły już 3 miesiące! Nie spotykam się z nią, a ona wciąż mi nie wierzy. I ciągle pyta dlaczego jej to zrobiłem. Co mam jej powiedzieć? Jest na to w ogóle jakaś odpowiedź? I ten jej płacz. Czy on się kiedyś skończy? Ile można płakać? Albo wrzeszczeć na mnie z powodu tego co się stało. Jak ona krzyczy lub płacze to ja wychodzę. Nie mogę tego słuchać. Wtedy ona się wścieka jeszcze bardziej. No to jej mówię, że jak będzie tak gderać, to naprawdę poszukam gdzieś indziej. No i seks. Jest słaby, bo ona ciągle mówi, że ma tamtą przed oczami. Jest na to jakaś rada?”
Hania (39) jest mężatką od 11 lat. Rok temu miała romans. Trwał pół roku. Wiktora poznała na kursie spadochronowym. Wiktor również nie był wolny. „To było jak grom z jasnego nieba!” – mówi Hania. „Nie dało się tego powstrzymać. Próbowaliśmy, oboje, ale się nie udało” – dodaje. „Jak się już okazało, że się stało postanowiłam zerwać tę relację. To było trudne, bo kurs wciąż trwał, ale starałam się chodzić tam zadaniowo. Postanowiłam też nic nie mówić mężowi, tylko po prostu to skończyć i zapomnieć. Przyjaciółka uważała, że źle robię okłamując męża, ale ja naprawdę chciałam to zamknąć raz na zawsze. Niestety. Wyszło inaczej. Nasz romans nie tylko trwał, ale się rozwijał. Oboje się zaangażowaliśmy. Ale w którymś momencie przyszło otrzeźwienie. Zadaliśmy sobie pytanie do czego to prowadzi? Oboje wiedzieliśmy, że nie zostawimy naszych rodzin. Wiktora młodszy syn miał zaledwie dwa lata. Starszy był w wieku, kiedy potrzebuje się ojca wyjątkowo silnie. Moje małżeństwo nie było idealne, ale czy są takie? Między mną, a mężem nie było źle. Trochę zaniedbaliśmy siebie nawzajem przez pracę, pośpiech i rutynę, ale nie mogę powiedzieć, że z mężem nic mnie już nie łączyło, czy że był mi obojętny. No i są jeszcze dzieci. Zakończyliśmy nasz romans. Ale mąż się niedawno dowiedział. Nie wiem co mam teraz robić? Dla mnie to naprawdę zamknięta historia, choć nie będę kłamać, że bez znaczenia. Ale skończyłam to. Między innymi dla niego i dla nas. Z miłości i odpowiedzialności. Nie wiem jak mu ulżyć, jak odbudować jego zaufanie do mnie. On ciągle mnie przepytuje, sprawdza, kontroluje. Potrafi też obrazić. Godzę się na to, bo wiem że to ja do tego doprowadziłam, ale nie wiem czy dobrze robię. Za wszystko mnie obwinia. Jak przypali kotlety, to też dlatego, że go zdradziłam. Nie wiem czy jak długo to wytrzymam.”
Paweł (44) jest żonaty od 20 lat. Miał romans z klientką (prowadzi studio graficzne). Trwał ponad rok, kiedy o romansie dowiedziała się żona. Od tego czasu wiele się wydarzyło. Żona wyprowadziła się z dziećmi do rodziców. Nie chciała z mężem rozmawiać, ale niczego mu nie utrudniała. Jak mówi Paweł: „zachowała się jak kobieta z klasą”. Nigdy nie używała dzieci jako karty przetargowej. Nigdy nie powiedziała na ich ojca złego słowa. Kiedy mój pacjent zapytał żonę jak jej się to udaje, odpowiedziała, że „widzi w tym też swoją winę.” „Za bardzo skupiłam się na dzieciach. Wiem, że czułeś się odepchnięty” – dodała. Wtedy też Paweł doświadczył „drugiego oblicza swojej kochanki” – jak sam mówi. Zobaczył co stracił. Po kilku miesiącach Paweł i jego żona postanowili zacząć ze sobą od nowa. Teraz, jak mówi Paweł – jest dobrze, ale on nie jest w stanie sobie wybaczyć. „Jak mogłem być tak głupi? Tak ją zranić? Co mnie naszło? Teraz za każdym razem, kiedy ona jest smutna myślę, że to przeze mnie. Nie potrafię sobie z tym poradzić.”
Zdradzający odsądzani są od czi i wiary. A jest ich pokaźna grupa. Podobno zdradza co trzeci mężczyzna i co szósta kobieta. I choć by cisnęły się nam na usta najgorsze z inwektyw wobec tychże – zacytuję słowa znane zapewne wszystkim: „Kto jest bez winy niech pierwszy rzuci kamień”. Tyle o sobie wiemy ile nas sprawdzono. A życie sprawdza nas tak długo jak trwa. Miałam kiedyś pacjenta. Był blisko 60 tki. Zdradził. Choć lata gardził swoim szwagrem, który wdał się w romans ze swoją studentką. „Miałem go za nic. Nie wiedziałem jak można zaryzykować rodzinę dla jakiejś siksy. Dziś chciałbym go przeprosić i powiedzieć, że osądzałem go zbyt surowo.”
Nie usprawiedliwiam zdrady. Ale też nie chcę oceniać. Życie nie jest czarno-białe, a moją rolą jako psychoterapeutki nie jest wydawanie opinii, a zrozumienie. Zrozumienie i pomaganie – w tym, aby zrozumieli też moi pacjenci. Po co to zrobili? Jakie potrzeby realizowali? Co nimi kierowało? Dlaczego wybrali taki sposób? Czego szukali? Jakie mechanizmy psychologiczne za tym stoją? Swoją rolę widzę też w tym, aby pomóc moim klientom w tej sytuacji poczuć się i zachować najlepiej jak to możliwe. Najlepiej dla nich i dla ich bliskich.
Jeśli zdradziłeś/łaś:
* Powiedzieć czy nie?
Kiedy dochodzi do zdrady część ze zdradzających zadaje sobie to pytanie. Pewnie niektórzy od razu wiedzą, że nie powiedzą. „Nie są w końcu frajerami” – jak usłyszałam kiedyś od swojego klienta. Ale jeśli mamy w sobie choć odrobinę wrażliwości zastanawiamy się co będzie lepsze w tej już nieszczęśliwej sytuacji. Co będzie bardziej przyzwoite? Uczciwsze? Co przysporzy więcej cierpienia? Niektórzy przychodzą po odpowiedź do mnie. Ale tu nie ma jednoznacznych rozwiązań. Wielu cenionych psychoterapeutów jest zdania, że jeśli doszło do zdrady, która miała charakter incydentalny i nie ma specjalnie wpływu na relację – wyjawienie tajemnicy bywa ryzykowne. I niepotrzebnie bolesne. Wojciech Eichelberger zwraca też uwagę na motywację tego rodzaju wyznań: „Mężczyźni często uważają, że uczciwie będzie wyznać swoje winy. Tymczasem de facto jest to złożenie odpowiedzialności i ciężaru zdrady na barki najbliższej osoby. Czasem może to być coś jeszcze gorszego – chęć pochwalenia się partnerce: „Zobacz, jakie mam powodzenie u innych lasek”. Ma to złe konsekwencje i w gruncie rzeczy jest kolejnym objawem braku dojrzałości. Jeśli zdradziłeś, musisz samodzielnie nieść ten ciężar. Bywają jednak okoliczności, że powinno się drugiej stronie dać wyraźny sygnał – wtedy gdy dzieje się coś poważnego. Na przykład kiedy romans przeradza się w długotrwały, równoległy związek. Inaczej wszystko może skończyć się tak, że w okolicach czterdziestki ten mężczyzna, albo kobieta, kiedy dzieci wyfrunęły z gniazda, oświadcza: „Słuchaj, ja od 10 lat mam na boku kogoś innego i właśnie odchodzę”. Jeśli to tradycyjny układ – to znaczy, jeśli to on pracował, a ona wychowywała dzieci, a teraz z zaskoczenia została wyrzucona za burtę – no to jest to skrajnie nieuczciwe i nieodpowiedzialne. Gdyby się nie ukrywał, tylko porozmawiał z żoną dziesięć lat wcześniej, ona miałaby szansę podjąć decyzję w okolicach trzydziestki, kiedy kobiecie łatwiej zacząć na nowo. Myślę, że mężczyźni są często skrajnie samolubni i w ogóle nie uwzględniają tego, że jednak zegar biologiczny bije dla ich partnerek inaczej.”
* Weź odpowiedzialność
To czego zabrakło u mojego pacjenta Jędrzeja to tego, aby wziął odpowiedzialność za to, że zdradził. Również Hania używa dość ostrożnego języka: „stało się”, „wyszło inaczej”, „nie dało się tego powstrzymać” itp. Nic SIĘ samo nie stało. To Ty zrobiłeś/łaś. Nie chodzi o to, by się oskarżać czy obwiniać. Chodzi o to, by wziąć na klatę co trzeba. Jakkolwiek zdrada jest często wynikiem kryzysu w związku, do którego pewnie przyczyniliście się oboje, tak wybór, iż z kryzysem poradzisz sobie w ten sposób jest już Twoją decyzją i Twoim działaniem. Nie uciekaj przed tym.
* Przyjmij emocje partnera
„I ten jej płacz. Czy on się kiedyś skończy? Ile można płakać? Albo wrzeszczeć na mnie z powodu tego co się stało. Jak ona krzyczy lub płacze to ja wychodzę. Nie mogę tego słuchać. Wtedy ona się wścieka jeszcze bardziej. No to jej mówię, że jak będzie tak gderać, to naprawdę poszukam gdzieś indziej.” – mówi Jędrzej. „Sorry stary, miałeś romans, który trwał dwa lata. Czego się spodziewałeś?” – z Jędrzejem jestem bardzo wprost. Twoim obowiązkiem wobec tej, którą zdradziłeś jest przyjąć, uszanować, uznać i wytrzymać emocje partnerki. Nie w nieskończoność. Z tym się zgodzę. Ale trzy miesiące jak w przypadku Jędrzeja nieskończonością jeszcze nie są. Nie uważam, że trzeba wytrzymywać wszystko. Jak mi Hania powiedziała w jaki sposób obraża ją mąż to sobie myślę, że to jednak niedopuszczalne. Ale płacz czy krzyk bez obraźliwych treści? Są w tej sytuacji zrozumiałe.
* Nie szukaj w partnerze terapeuty
Ani przyjaciela/przyjaciółki czy powiernika/powierniczki. Jędrzejowi zdarza się opowiadać żonie o tym jak mu ciężko, bo „tęskni za tamtą”. Naprawdę. Nie ma też żadnych obiekcji, by odpowiadać żonie na jej szczegółowe pytania. Także dotyczące pożycia intymnego jego i kochanki. Miałam kiedyś pacjenta, który nie mogąc wybrać między żoną a kochanką pytał małżonkę co ma zrobić. I prosił o zrozumienie, że „jemu też jest trudno”. Z kolei niewiernej żonie mojego pacjenta zdarzało się wyłączać radio w samochodzie w drodze na zakupy z mężem, ponieważ „ta piosenka kojarzyła jej się z kochankiem”. Oczywiście nie omieszkiwała za każdym razem poinformować o tym fakcie męża. Po co? Zdradzającym też jest trudno. Widzą cierpienie swoich bliskich, niosą poczucie winy, borykają się z ostracyzmem, wątpią, żałują, nie wiedzą jaką podjąć decyzję.. Ale litości! Zdradzony mąż czy żona w roli kumpla czy psychoanalityka to najgorszy możliwy, okrutny wybór. Idź na terapię, wypłacz się w rękaw u znajomych, ale nie oczekuj od zdradzonego partnera, że będzie Ci współczuł. Może, ale to tylko jego dobra wola. Nie każdy jest na to gotowy.
* Odpowiedz sobie na pytanie dlaczego
Zdrada ma zazwyczaj przyczyny. Jak wszystko. Niektórzy nie lubią komplikować spraw i na pytanie „dlaczego” odpowiedzieliby: „bo była okazja”, „bo był alkohol a ona chciała”, „bo miałem ochotę”. I pewnie są sytuacje, w których doszukiwanie się piętrowych uzasadnień nie ma sensu. Ale to dotyczy co najwyżej jednonocnych historii. Gdy mamy na swoim koncie romans – z jakiegoś powodu on się wydarzył. Odpowiedź na pytanie „dlaczego” jest ważna. Nie tylko dla zdradzonego/zdradzonej. Dla tego, który zdradził również. Zrozumienie pozwala uporządkować myśli i emocje. Pomaga też zobaczyć siebie nie tylko jako „tego złego, któremu należy się najwyższy wymiar psychologicznej kary”, ale kogoś kto czegoś potrzebował, czegoś szukał, ewentualnie coś zaniedbał, czegoś nie potrafił. Zrozumienie daje też szansę na wybaczenie sobie, a bez tego nie sposób zadośćczynić i żyć dobrze. W końcu, zrozumienie zawiera w sobie odpowiedź na pytanie co robić, aby nie dopuścić do tego ponownie.
* Daj partnerowi/partnerce czas
Zdrada boli. Szczególnie jeśli trwała jakiś czas, wiązała się z powtarzającą się nieszczerością i zaangażowała emocje. Nie da się z tym uporać po jednej wspólnej rozmowie. Zanim najsilniejsze emocje opadną, partner nabierze zaufania i odbuduje poczucie bezpieczeństwa (także w sypialni) – to potrwa. Dobrze jest uzbroić się w cierpliwość i nie wymagać niemożliwego. Jestem zdania, że po ujawnieniu zdrady należy uznać, iż partner jest teraz trochę w okresie ochronnym. Jakby bez osłony. Może zachowywać się inaczej, niż dotychczas. To prawdopodobnie minie. Musi, jeśli macie dalej żyć. Szczególnie jeśli chcecie żyć ze sobą. Ale póki co potrzebuje to na swój własny sposób przeżyć.
* Odbudowuj zaufanie
Jedną z najtrudniejszych konsekwencji zdrady jest utrata zaufania. To bolesny koszt dla obojga parterów. Zdradzony nie wie jak ponownie zaufać (choć bardzo by chciał), ten który zdradził nie wie jak to zaufanie odbudować (choć tego pragnie). Najczęściej popełniamy dwa błędy. Pierwszy – chcemy za szybko. Za szybko chce oczywiście ten, kto zdradził („bo przecież nie robi nic złego”, „bo ile można”, „bo co ma jeszcze zrobić”, „bo przecież już więcej by nikogo na to nie naraził”, „bo już wie jak to boli” etc). Ale bywa i tak, że zbyt szybko chce ofiara zdrady („bo chce już wrócić do normalności”, „bo chce być dojrzała i pokazać, że ufa”, „bo brak zaufania ją męczy”). To prowadzi do tego, że wymuszamy na sobie coś co jeszcze nie nastąpiło. Drugi błąd – proces odbudowywania zaufania nie ma końca. Zdradzający nie potrafi sobie wybaczyć, cały czas nosi poczucie winy, ze wszystkiego się tłumaczy. Zdradzony z kolei traktuje zdradę jako dowód, że jej partner nie jest godny zaufania dlatego zamiast ufać kontroluje, sprawdza, wypomina, a nawet upokarza. Aby odbudować relację zaufanie jest konieczne. Bez tego trudno pójść dalej. Ale to wymaga czasu. Tym, którzy zdradzili doradzałabym, aby przez jakiś czas byli szczególnie uważni na pewne rzeczy. Żeby drobnymi gestami dawali partnerowi/ partnerce znać, że są lojalni i uczciwi. Żeby swoim zachowaniem nie prowokowali partnera do produkowania niepotrzebnych lęków. Z drugiej strony okres ochronny musi mieć datę końcową. Przychodzi moment, kiedy trzeba zacząć żyć „normalnie”. Ponownie zaufać, przestać obwiniać, oskarżać, wciąż podejrzewać i bać się. Mimo bólu jaki wywołuje zdrada nie można też dać się poniżać. Nie można też brać odpowiedzialności za to, co nią nie jest. Aby dobrze żyć ze sobą w którymś momencie trzeba się ze zdradą uporać.
* Zapytaj co możesz zrobić
Moi klienci, którzy dopuścili się zdrady często pytają mnie co mogą zrobić, aby partner im wybaczył. Jak mogą naprawić ich wzajemne relacje? Myślę sobie wtedy, że najprościej jest zapytać o to partnera. To zazwyczaj najlepiej działa. Oczywiście zdarza się tak, że słyszymy od partnera „nie wiem”. Wtedy możemy co jakiś czas ponawiać pytanie, bo to, że na pewnym etapie partner nie wie nie oznacza, że na innym też nie będzie wiedział. Możemy też dać partnerowi znać, że jeśli coś się u partnera pojawi, to jesteśmy otwarci, aby to usłyszeć. Możemy pytać partnera czy nasze określone zachowanie w danym momencie (np. rozmawianie o tym lub nie, nie naciskanie w sprawach łóżkowych, odwracanie uwagi itp. ) partnerowi pomaga czy też nie. Czasem też nie trzeba pytać wprost. To po prostu widać. W końcu komunikujemy się ze sobą nie tylko za pomocą słów. Gros zdradzonych partnerów wie czego im potrzeba, aby mogli poczuć się lepiej. Zamiast zgadywać można zapytać u źródła. I włączyć uważność.
* Opracujcie wspólnie plan naprawy relacji
Kiedy przychodzi do mnie para po doświadczeniu zdrady po pierwszych spotkaniach, które głównie służą poznaniu się, poczynieniu ustaleń, umówieniu się na coś oraz wyrażeniu emocji – zachęcam partnerów do stworzenia planu, który pomógłby im odbudować relację. Tych, którzy zdecydowali się radzić sobie samodzielnie też do tego zapraszam. Oczywiście nie jest to możliwe na początku, kiedy fakt zdrady czy romansu wychodzi na jaw. Ale gdy najsilniejsze emocje opadną dobrze jest skierować uwagę, energię i działania ku naprawie. Zadajcie sobie parę pytań: Czego potrzebujemy, żeby się z tym uporać? Co ma robić partner? Co my? Jakiej relacji chcemy? Po czym poznamy, że jesteśmy na dobrej drodze? Jak będziemy mierzyć postępy? Jakie chcemy wyciągnąć wnioski z tego, co się wydarzyło? Po co nam się to zdarzyło? Co sobie zabieramy? O co jesteśmy bogatsi? Czego nie chcemy powtórzyć? Na co chcemy zwrócić uwagę? Co chcemy robić inaczej? Czego nie chcemy zmieniać? Są to oczywiście pytania jedynie pomocnicze. Możecie zadać sobie własne. Byle pomogły Wam stworzyć taki związek jakiego pragniecie.