Agnieszka (30) jest w związku od dwóch lat. Jej partner właśnie się jej oświadczył. Agnieszka przychodzi na spotkanie, ponieważ „nie wie czy chce wyjść za mąż za Szczepana”. „Nie wiem czy go kocham” – mówi. „Czasem mam poczucie, że tak, a czasem nie jestem tego pewna?” Ciekawi mnie od czego to zależy. „Kiedy masz poczucie, że tak?” – pytam. „No są takie chwile, że tak czuję. Nie umiem tego inaczej nazwać.” – mówi. „W tej sytuacji nie wiem czy to wystarczy. Do tej pory, kiedy nie rozmawialiśmy o ślubie wydawało mi się, że tak. Ale teraz? Kiedy wychodzi się za mąż chyba powinno się być pewną, że kocha się ponad wszystko”.
Julian (39) zdecydował się na spotkanie, ponieważ zaobserwował, że w jego życiu powtarza się jeden schemat. „Poznaję kobietę, która bardzo mi się podoba. Zakochuję się. Mam wszystkie tego objawy” – uśmiecha się. „Mam wtedy ochotę zrobić dla niej wszystko. Mija jakiś czas. Czasem kilka miesięcy, czasem dłużej. Mój najdłuższy związek trwał 4 lata. I moje uczucia mijają. Chciałbym być w stałym, długotrwałym związku, ale w związku z miłości, a nie rozsądku czy przyzwyczajenia. Tak jak jestem w stanie powiedzieć kobiecie, że ją kocham na początku związku, tak później nie chce mi to przejść przez usta. A przecież zdaję sobie sprawę, że powinno być odwrotnie. Z drugiej jednak strony nie chcę oszukiwać. Jeśli tego nie czuję? Może ja po prostu nie potrafię kochać?”
Matylda (35) i Oskar (38) są małżeństwem od 8 lat. Spotkanie odbywa się z inicjatywy Matyldy. Matylda ma szereg zarzutów dotyczących zachowania Oskara. Twierdzi, że czuje się w związku bardzo samotna. „We wszystkim jestem sama. Oskar w niczym mnie nie odciąży. Nawet jak byłam ostatnio na operacji w szpitalu wszystkie obowiązki domowe czekały na mnie. Oskar ze mną nie rozmawia, głównie spędza czas sam lub z kolegami na wyścigach. Jak mu o tym wszystkim mówię, twierdzi, że przesadzam.” Matylda czuje się przez Oskara niekochana. Oskar deklaruje, że kocha. Że kocha bardzo. Ba, mówi, że „Matylda jest tym co ma najważniejszego”. Pytam Oskara co to znaczy dla niego kochać? Jest tym pytaniem zaskoczony. „Jak pan okazuje żonie miłość?” – próbuję inaczej. „Mówię jej o tym” – odpowiada. „Ale jak pan tę miłość okazuje?” – nie poddaję się. Oskar milczy.
Czym jest miłość? Skąd wiemy, że kochamy? Któż z nas przynajmniej raz w życiu nie zadał sobie takiego pytania? Pojęcie miłości zgłębiali i zgłębiają naukowcy, filozofowie, poeci. A ona nadal pozostaje tajemnicą. Albert Einstein powiedział, że miłość to „jedyna energia we wszechświecie, której człowiek nie zgłębił”. Miłość to fenomen, którego nie jesteśmy w stanie ująć w ciasne ramy definicji. Jest ona trudna do zdefiniowania ze względu na rozmaitość użyć i znaczeń połączonych z zawiłością uczuć i postaw. Według biochemii miłość to reakcja w mózgu. Według ewolucji – rodzaj instynktu służący przetrwaniu gatunku. Psychologicznych koncepcji dlaczego kochamy tę a nie inną osobę jest co najmniej kilka czy kilkanaście. A czym jest dla nas – przeciętnych zjadaczy chleba? Według badań CBOS z 2005 r. ok 1% badanych w ogóle nie jest w stanie odpowiedzieć na powyższe pytanie. 2% respondentów zaprzecza istnieniu czegoś takiego jak miłość. Kolejne 2% łączy miłość z zakochaniem czy pobudzeniem emocjonalnym w sensie fizycznym. Z kolei 1/3 biorących udział w badaniu jest zdania, że miłość to zaufanie, lojalność, uczciwość, szacunek, akceptacja, zrozumienie, wspieranie, dążenie do dobra drugiej osoby, przetrwanie trudnych momentów. Ta grupa badanych nie sprowadza miłości jedynie do uczucia. W moim rozumieniu – dla nich miłość to działanie, choć nie wiem czy oni sami też tak by to zobaczyli. Gdyby pobawić się we wróżkę i prognozować która z tych grup badanych ma największą szansę na doświadczenie miłości to powiedziałabym, że właśnie ta ostatnia. No cóż. Jeśli nie wiemy czym jest miłość (1% badanych) – możemy kochać i nie wiedzieć, że kochamy. Jeśli w miłość nie wierzymy (2%) – trudno będzie nam ją dostrzec, ponieważ zwykliśmy widzieć to co nie stoi w sprzeczności z naszym sposobem patrzenia. Jeśli łączymy miłość z zakochaniem czy też fizycznym pożądaniem (2%) – ta zwykle mija, a nam przychodzi tylko stwierdzić, że „już nie kochamy”. Ale jeśli miłości nie sprowadzamy jedynie do przyjemnego uczucia wynikającego z przypadku – mamy szansę, żeby kochać, kochać długo i tę miłość kształtować. Niemiecki filozof, psycholog i psychoanalityk Erich Fromm, autor słynnej książki „O sztuce miłości” w ogóle twierdzi, że coś takiego jak miłość nie istnieje. Według Fromma miłość to abstrakcja. „Nikt jej nigdy nie widział” – pisze. Według Fromma „istnieje tylko akt kochania”. Dla Fromma miłość to twórcza aktywność przejawiająca się w trosce, dawaniu, poszanowaniu, poznaniu, poczuciu odpowiedzialności. Według Fromma miłość to nie los. Miłość się nie przydarza. Miłość to zadanie, decyzja, obietnica, postawa, działanie i praca. Dlatego też Fromm jest zdania, że miłość można sobie obiecać. Właśnie z tego powodu, że miłość nie jest wyłącznie uczuciem. Uczucie przychodzi i może odejść. Ale akt kochania może być czymś stałym i kształtowanym przez nas. Fromm uważa, że miłość drzemie w każdym z nas, a uaktywnia się właśnie poprzez działanie i zaangażowanie. „Miłość jest czynnym zainteresowaniem się życiem i rozwojem tego co kochamy.” – mówi. Dlatego też zdolność kochania można trenować i rozwijać. Nie bez przyczyny książka filozofa nosi tytuł „O sztuce miłości”. Dla Fromma miłość, istotnie, jest sztuką, którą możemy opanować zgłębiając jej teorię i praktykę. Temu procesowi może towarzyszyć odwaga, pokora, wiara i zdyscyplinowanie, ale także afirmacja i radość. Mimo, iż Fromm postrzega miłość m.in. jako zadanie czy pracę to ta nie jawi mu się jako trud i znój, ale jako największe dobro, prawdziwe bogactwo i ogromna radość. „Miłość jest największym dobrem i prawdziwym bogactwem. Bogatym zaś jest ten kto daje. Ten kto obawia się, by nie zubożeć nigdy nie jest dość bogaty, by dać.” – pisze. Fromm jest też zdania, że miłość jest wartością absolutnie niezbędną i nadrzędną. „Bez miłości ludzkość nie mogłaby istnieć ani jednego dnia” – mówi. Miłość bowiem „jest poszanowaniem życia we wszystkich przejawach”.
Kiedy przedstawiłam moim bohaterom poglądy Fromma na miłość ( w celu inspiracji) padły z ich ust trzy pytania. „A więc miłość to poświęcenie?” (Oskar), „Czyli należy wyzbyć się siebie?” (Julian), „Czyli uczucia w miłości nie mają znaczenia?” (Agnieszka). Odpowiadając na dwa pierwsze pytania – nic bardziej mylnego. Również Fromm zwrócił uwagę, iż rozpowszechniony jest pogląd, jakoby kochanie innych było cnotą, zaś miłość własna egoizmem. Kalwin wyraża się o miłości siebie samego, jako o „pladze”, Freud miłość własną sprowadza do narcyzmu. Fromm ocenia to jako paradoks. Jeżeli cnotą jest kochać drugiego człowieka – jako ludzką istotę – musi być cnotą, a nie grzechem, kochać samego siebie. Nie ma bowiem takiego pojęcia człowieka, które by nie obejmowało również i mnie. Twierdzenie zawierające takie wyłączenie zawierałoby wewnętrzną sprzeczność. Myśl zawarta w biblijnym nakazie: „kochaj bliźniego swego, jak siebie samego” – zakłada poszanowanie własnej integralności. Miłość własnego Ja jest nierozerwalnie związana z miłością każdego człowieka. Egoizm natomiast, wyklucza jakiekolwiek prawdziwe zainteresowanie bliźnim, szacunek dla jego integralności, potrafi wyłącznie brać a na świat zewnętrzny patrzy z punktu widzenia osobistych korzyści. Prawdą jest, iż egoiści nie potrafią kochać innych, ale nie potrafią też kochać siebie samych. Dlatego też akt kochania dotyczy nie tylko innych, ale także, a może przede wszystkim nas samych. Jeśli chodzi z kolei o pytanie Agnieszki to oczywiście uczucia są ważne, szczególnie na początku. Tzw. chemia, fascynacja mają znaczenie, ponieważ są pewnym kryterium wstępnym do podjęcia decyzji o stworzeniu relacji z kimś nieznajomym, obcym. Jednakże według Fromma rola uczuć kiedyś się kończy. Wtedy przychodzi czas na postawę.
Czy postrzeganie miłości i kochania w ten sposób będzie dla moich bohaterów jakimś ułatwieniem lub inspiracją? Czy to pomoże im w odpowiedzi na dręczące ich pytania: Czy to jak czuje Agnieszka jej wystarczy, by podjąć decyzję o ślubie? Czy Julian potrafi kochać? Jak Oskar może okazywać żonie miłość? Sama jestem ciekawa.