Jędrzej* (lat 40, w związku z żoną od lat 14) zdecydował się na konsultację, żeby porozmawiać o swoim związku. „Chyba przechodzimy z żoną poważny kryzys.” – mówi. „Kryzys to co najmniej. Zaczynam zastanawiać się czy to tylko zakręt na naszej drodze, z którego jesteśmy w stanie wyjść czy to po prostu koniec naszego związku?” – zastanawia się. „ Już od dłuższego czasu jest źle. Nie sypiamy ze sobą. Chyba żadne z nas nie ma na to ochoty. Prawie w ogóle nie spędzamy ze sobą czasu. Żona ma swoje sprawy, ja swoje, coraz mniej mamy punktów stycznych. Jeśli rozmawiamy to tylko na temat dzieci albo spraw dotyczących ogarniania codzienności – kto zrobi zakupy, kto zawiezie psa do weterynarza. Uświadomiłem sobie, że ja nawet nie wiem co u niej. Kiedyś godzinami potrafiliśmy zwierzać się sobie z tego co nam się przydarzyło w ciągu dnia. Być może w tej zagonionej rzeczywistości nawet nie zorientowałbym się, że coś jest nie tak, ale wybraliśmy się z żoną na weekend ze znajomymi. Pech chciał, że nasi przyjaciele z przyczyn losowych nie dojechali. No to macie czas dla siebie – śmiał się mój kumpel, ale mnie nie było do śmiechu. Na myśl o 48 godzinach z własną żoną ogarnęła mnie panika. Co będziemy robić? O czym rozmawiać? Jak tu pójść ze sobą do łóżka po tak długiej przerwie? Usiedliśmy z żoną do obiadu i popatrzyliśmy na siebie. Chyba oboje myśleliśmy to samo. Że coś się zmieniło, że się pogubiliśmy. Zjedliśmy obiad w milczeniu. Po powrocie opowiedziałem o tym przyjacielowi, który miał spędzić z nami weekend. Uspakajał mnie. Twierdził, że kryzysy się zdarzają, że to normalne. Że u niego też doszło do zdrady ze strony żony, ale poradzili sobie przy pomocy terapii małżeńskiej. Powinieneś spróbować – doradził mi. Wyobraziłem sobie, że żona mnie zdradza. Wie pani co poczułem? Nic. I to mnie przeraziło najbardziej. Może ja już jej nie kocham? Może nasz związek się wypalił?”
Agnieszka* (lat 38, w związku z mężem od lat 11) przyszła na spotkanie bo zaniepokoiła się swoim stanem. „Nie wiem co mi jest. Jestem jakaś smutna, apatyczna, bez życia. Nigdy taka nie byłam, dlatego mnie to martwi. Zawsze byłam uśmiechnięta, pełna energii. Nie poznaję siebie. Ciągle coś mi jest. A to boli mnie głowa, a to walczę z przeziębieniem. Wyniki mam dobre, bo sprawdziłam.” Dopytuję czy coś się wydarzyło w życiu Agnieszki, co mogło wpłynąć na jej stan. „No właśnie nie. Wszystko jest w porządku. To znaczy nie działy się żadne tragedie czy nieszczęścia. Mam pracę, trochę nudną i z brakiem perspektyw na rozwój, ale jest stała, z dobrą pensją – nie mogę narzekać. Córka zdrowa, zdolna, nie sprawia problemów. Mamy świetny kontakt. W tym roku idzie do szkoły.” Agnieszka zaczyna płakać. „O widzi pani?” – pyta. „Jak tylko pomyślę jaka ta moja córa już duża i samodzielna zaczynam ryczeć.” Pytam o związek. „Wie pani jak to jest..” – Agnieszka zawiesza głoś. „Jak to jest?” – dopytuję. „Niby jest wszystko dobrze. Mój mąż jest dobrym, porządnym człowiekiem. Pracowitym i odpowiedzialnym. Tylko.. Przepraszam..” Agnieszka sprawia wrażenie zawstydzonej. „Moja mama twierdzi, że mam fanaberie, że się czepiam i jestem dla mojego męża okropna. Ja wiem, że bywam niecierpliwa, że się na niego często wściekam, że jestem złośliwa. Mam takie dni, że drażni mnie w nim wszystko – to jak mówi, je, odkasłuje, jaki wydaje zapach. Sama się wstydzę tego co mówię, ale chcę być szczera.” „Czy podobne emocje ma Pani wobec innych? Córki, przyjaciółki?” – pytam. „Nie. Tylko wobec męża. Mój mąż ostatnio spytał mnie co ja na to, żebyśmy wybudowali dom? Zaczął coś mówić o weekendach poza miastem, fajnej emeryturze. Poczułam, że drętwieję. Obrazek wspólnej jesieni życia wywołał u mnie mdłości. Co się dzieje?”
Spadek namiętności, od dawna nieobecne (na myśl o małżonku/małżonce) motyle w brzuchu czy przyspieszone bicie serca, pewne rozczarowania wspólną codziennością, coraz częstsza konstatacja, że wybierasz to co wygodne (sen zamiast seksu, oddzielne łóżka, kupno czekoladek na prezent w markecie pod domem zamiast koronkowej bielizny w sklepie po drugiej stronie miasta), niekontrolowana reakcja ciała w obecności przystojnego kolegi czy pięknej koleżanki, kłótnie z partnerem, różnica zdań – te i inne podobne objawy dotykają większości z długotrwałych związków. Są naturalne, żeby nie powiedzieć – często nie do uniknięcia. Nie muszą od razu zwiastować kryzysu relacji. A nawet jeśli są jego początkiem czy objawem – można sobie z tym poradzić. Kryzysy (życiowe, zawodowe, w związku, w pełnieniu określonej roli np. matki, szefowej, przełożonego) były, są i będą. Nie bójmy się ich. Kryzysy można przetrwać i to nierzadko w dobrym stylu i z zadowalającym skutkiem. Kłopot pojawia się wtedy gdy mamy do czynienia już nie z kryzysem, a z wypaleniem. Możemy wypalić się w pracy, możemy wypalić się w miłości. Granica między kryzysem a wypaleniem związku jest płynna. Jeśli jesteś w podobnej sytuacji, w jakiej znaleźli się moi bohaterowie, jeśli i Ty zadajesz sobie pytania: może ja już jej/go nie kocham?, może nasz związek się wypalił? – odpowiedz sobie na poniższe pytania. Im więcej odpowiedzi twierdzących tym większe prawdopodobieństwo, że mówimy o wypaleniu relacji.
Czy mój związek się wypalił?
* Czy masz poczucie, że od pewnego czasu żyjecie obok siebie, że prowadzicie odrębne życia, że coraz mniej Was łączy, że coraz mniej macie punktów stycznych?
* Czy obserwujesz, że nie masz absolutnie żadnych potrzeb spędzania z partnerem czasu wspólnie (na rozmowie, na hobby)?
* Czy obserwujesz, że robisz (lub robicie) różne rzeczy (może celowo, może nieświadomie), żeby się ze sobą nie spotkać tak naprawdę (zostajesz dłużej w pracy, odwiedzasz rodziców, włóczysz się po sklepach, ciągle masz coś do załatwienia w banku, na poczcie, itd ) lub też dosłownie unikacie się?
* Czy Twój związek opiera się głównie lub jedynie na zadaniach pt. wspólne zakupy, odwiedziny u teściów, remontowanie domu?
* Czy Wasze rozmowy dotyczą głównie lub jedynie kwestii technicznych jak: ogarnianie dzieci, rachunków, etc?
* Czy obserwujesz u siebie, że nie masz potrzeby opowiadania o sobie partnerowi (o tym co u Ciebie, jak się czujesz, co się wydarzyło)?
* Czy uświadamiasz sobie, że nie masz ochoty na odświeżanie wiedzy dotyczącej partnera (o tym co u niego w życiu), co widać w sytuacji gdy on/ona dzwoni, żeby opowiedzieć Ci o przeżyciach z dnia, a Ty w tym czasie wolisz poczytać, pogadać z przyjaciółką, pograć w playstation?
* Czy czujesz, że pobyt u boku partnera czy w Waszym domu Cię nie regeneruje, nie wzmacnia, nie napełnia, że nie rozluźniasz się, nie odpoczywasz? Że coraz częściej wybierasz weekend ze znajomymi czy samotny urlop, żeby móc naładować przysłowiowe akumulatory?
* Czy jesteś ostatnio apatyczna/y, smutna/y, bez energii lub też niecierpliwa/y, rozdrażniona/y, agresywna/y?
* Czy zaobserwowałeś/łaś u siebie takie objawy jak: bezsenność lub nadmierna senność, bóle głowy, kręgosłupa, żołądka, kłopoty z koncentracją uwagi, spadek odporności, itp.?
* Czy masz poczucie, że w się swoim związku nudzisz?
* Czy na myśl o tym co między Wami myślisz „pustka, nic”?
* Czy na pytanie kogoś bliskiego „czy Ty go/ją kochasz?” odpowiadasz „nie” lub „nie wiem”, ewentualnie zaczynasz kluczyć „a co to właściwie znaczy?”
* Czy partner jawi Ci się jako przeciętny, nieciekawy, nudny, nijaki?
* Czy straciłaś/łeś dla partnera podziw, zachwyt, a może nawet szacunek?
* Czy obserwujesz, że jesteś wobec partnera coraz częściej: krytyczny/a, złośliwy/a, niecierpliwy/a?
* Czy dostrzegasz coraz częściej, że partner Cię irytuje, drażni (tym co robi, tym jak pachnie, jak je, jak mówi, drażni Cię jego bliskość, jego nawyki, etc)?
* Czy zauważasz, że już od dawna się nie dotykacie (nawet nie erotycznie, a z czułością)?
* Czy zauważasz, że już od dawna na siebie nie patrzycie?
* Czy gdy partner inicjuje zbliżenie – Ty już od dawna nie czujesz już nic (w żadnej sytuacji, w żadnych okolicznościach np. podczas wakacji), ewentualnie napinasz się, nieruchomiejesz?
* Czy gdy partner wyjeżdża – nie tęsknisz, nie myślisz lub wręcz cieszysz się, że „masz spokój”?
* Czy zauważyłaś/łeś, że właściwie nie rozmawiacie o przyszłości, nie mówicie o wspólnych planach, celach, pomysłach?
* Czy na myśl o wspólnym weekendzie/urlopie/przyszłości/emeryturze/starości/usamodzielnieniu dzieci odczuwasz niechęć, strach, panikę?
* Czy łapiesz się na tym, że coraz częściej wyobrażasz sobie swoje życie bez niego/niej? Tworzysz np. wizje „jak to byłoby z kimś innym?”
* Czy jesteś zaangażowana/y się w inną relację poza związkiem lub też coraz częściej o tym myślisz, szukasz?
* Czy robisz coś, co wiesz, że jest dla partnera raniące (np. masz romans), jednocześnie uświadamiasz sobie, że nie bardzo obchodzą Cię jego uczucia?
* Czy gdy wyobrażasz sobie, że Twój mąż/żona ma romans – ten scenariusz nie wywołuje w Tobie żadnych silniejszych emocji?
* Czy masz poczucie, że coraz mniej spraw między Wami (nawet spornych) wywołuje w Tobie emocje (choćby złości, sprzeciwu)?
* Czy uświadamiasz sobie, że nawet kłócić Ci się nie chce?
* Czy nie jest tak, że już nawet wspólne wspomnienia nie robią na Tobie wrażenia (tego jak się poznaliście, jak rodziły się Wam dzieci)?
* Czy zauważasz u siebie, że nie chcesz już wkładać nawet odrobiny energii w zadbanie o poprawę w relacji (nie chcesz czytać książek pt. „jak uratować związek?”, nie chcesz wcielać w życie zasad tantrycznego seksu, nie chcesz wydawać pieniędzy na terapeutę, a nawet jeśli – nie masz najmniejszej ochoty na korzystanie z jego wskazówek pt. „wygospodarujcie dla siebie jedno popołudnie w tygodniu”)?
* Czy łapiesz się na tym, że nawet nie zależy Ci na poprawie w relacji? Że ogarnia Cię obojętność („będzie co będzie”, „będzie co ma być”).
*Czy na myśl o tym, że Twój związek mógłby się rozpaść odczuwasz obojętność lub wręcz ulgę?
Dlaczego uczucie w związku potrafi się wypalić?
Może zdarzają się historie, kiedy to dzieje się „po prostu”. Nie ma bezpośredniej przyczyny, nie ma winowajcy. Kochaliśmy i przestaliśmy kochać – ot co. Przeszło, minęło bezpowrotnie. Ale z moich obserwacji wynika, że wypalenie w związku zwykle poprzedzone jest przez dwa czynniki: nudę (brak wyzwań) i wzajemne zaniedbanie. Również zbyt rozpalony ogień zaangażowania (poświęcenie kosztem własnych potrzeb, poczucie misji, nadmierne zaangażowanie emocjonalne bez dostatecznej wzajemności) może w konsekwencji doprowadzić do wypalenia (w myśl powiedzenia, którego autorem jest Jeff Schmidt „Nie możesz się wypalić jeśli nigdy nie płonąłeś”).
Co możemy zrobić?
Wypalenie w związku zwykle zaczyna się od drobnych zaniedbań. Owe zaniedbania prowadzą do kryzysu. Dostajemy sygnał (np. w postaci wątpliwości, osłabnięcia emocji, czasem romansu), że coś się dzieje między nami nie tak. Jeśli w porę nie zareagujemy – kryzys, który jest szansą na zmianę i daje możliwość zatrzymania, refleksji i zadziałania – może przerodzić się w wypalenie. Wtedy może być już za późno, bowiem elementem stanu wypalenia jest brak motywacji, chęci, siły i nadziei. Dlatego tak ważna jest profilaktyka.
Oto lista pomocnych środków zaradczych:
* Dbajcie o swoją atrakcyjność
Fizyczną i duchową. Unikajcie tycia po ślubie (w końcu już można sobie odpuścić), nie chodźcie po domu w poplamionych łachmanach, chodźcie regularnie do fryzjera. Interesujcie się światem (żebyście byli ciekawymi rozmówcami), czytajcie książki, róbcie w swoim życiu coś interesującego.
* Wyznawajcie sobie uczucie
Nie, nie wystarczy dwa razy w życiu – przy zaręczynach i na ślubnym kobiercu. Mówcie do siebie że się kochacie na różne, pomysłowe sposoby (ku inspiracji polecam film „Take This Waltz” Sarah Polley), piszcie smsy, zostawiajcie kartki na lodówce. Proste, wręcz banalne, ale jakie miłe.
* Zachwycajcie się sobą
Jak najczęściej patrzcie na siebie oczami zakochanego mężczyzny czy zakochanej kobiety. Skupiajcie się na tym co dostajecie, co jest dobrego. Bądźcie swoimi najwierniejszymi fanami i kibicami.
* Nie bądźcie przewidywalni
Zaskakujcie się – nowa fryzura, zmiana stylu ubierania, inna niż dotychczas reakcja.
* Bądźcie partnera ciekawi
Interesujcie się sprawami partnera, nieustannie odświeżajcie wiedzę na jego temat (co go teraz pochłania, co przeżywa, o czym myśli, marzy, śni).
* Dbajcie o partnera
Dopieszczajcie się na różne sposoby. Sprawiajcie sobie przyjemności. Opiekujcie się sobą. Wyręczajcie z obowiązków.
* Rozmawiajcie
Opowiadajcie sobie jak minął dzień, o tym jak poradzić sobie z kłopotem, gdy taki się pojawi.
* Dzielcie się spostrzeżeniami
Na temat obejrzanego filmu. Rozmowy z przyjacielem. Sytuacji w kraju. Widoku za oknem. To także tworzy więź.
* Wyrażajcie swoje potrzeby i reagujcie na nie
Zrezygnujcie z oczekiwania, „żeby się domyślił”. Chcecie, potrzebujecie – mówcie. Inaczej zostaniecie z brakiem i żalem do partnera. Słuchajcie czego potrzebuje partner. Uwzględniajcie wzajemne potrzeby w decyzjach jakie podejmujecie.
* Unikajcie cichych dni
Wyjaśniajcie sobie na bieżąco. Nie doprowadzajcie do odkładania i narastania emocji. Unikajcie dni, w których jesteście bez kontaktu a przepaść między Wami rośnie.
* Urozmaicajcie Waszą codzienność
Raz na jakiś czas zjedzcie obiad na łonie przyrody, nudne czynności wykonujcie wspólnie rozmawiając przy tym i wygłupiając się.
* Urozmaicajcie Wasze noce
Zróbcie to inaczej, eksperymentujcie na miarę waszych potrzeb, obejrzyjcie razem film erotyczny.
* Chodźcie na randki
Takie z prawdziwego zdarzenia – z kinem, kolacją i szampanem.
* Pielęgnujcie rytuały
Miejcie swoje stałe punkty dnia, tygodnia, miesiąca czy roku. To zbliża.
* Znajdźcie wspólne hobby
Koniecznie szukajcie tego, co możecie robić oboje i z pasją. O czym możecie rozmawiać do późnej nocy.
* Wyjeżdżajcie na urlopy
Nie remontujcie mieszkania w czasie wolnym, nie róbcie generalnych porządków ale wyjedźcie – zmieńcie otoczenie, wykąpcie się razem w jeziorze, zmęczcie się razem w górach, doświadczcie czegoś wspólnie, gromadźcie wspomnienia.
* Śmiejcie się
Z siebie, z otaczającej Was rzeczywistości. Rozśmieszajcie się. Szukajcie wspólnego poczucia humoru.
* Dotykajcie się
Erotycznie, czule, w przelocie, przypadkiem. Głaskajcie się po głowie, miziajcie po plecach. Jak oglądacie film – chwyćcie się za ręce, połóżcie stopy na kolanach partnera.
* Od czasu do czasu wspominajcie przeszłość
Jak się poznaliście, co Wam się w sobie podobało, jak zapamiętaliście Wasz pierwszy pocałunek. To odświeża dawne emocje.
* Organizujcie przyszłość
Wznawiajcie wspólne cele, marzcie, planujcie. Zamierzenia realizujcie. Jak wynika z badań psychologicznych – wspólny cel i wysiłek w osiągnięciu go sprzyja zacieśnieniu relacji. Miejcie po co żyć i to żyć wspólnie i z radością.
* Odpoczywajcie od siebie
Raz na jakiś czas zróbcie coś bez partnera. Dbajcie o swoją odrębność. Zatęsknijcie za sobą.
*Dbajcie o odrębność
Czynności intymne wykonujcie raczej bez obecności partnera (toaleta, depilacja). To sprzyja utrzymaniu erotycznego napięcia.
*Bądźcie swoimi adwokatami
Nie oskarżajcie się. Ufajcie w swoje dobre intencje. Przyjmujcie okoliczności łagodzące.
* Ubierajcie czasem buty partnera
Zamiast karmić siebie i innych pretensjami do partnera postawcie się od czasu do czasu na jego miejscu. Czego mógłby od Was chcieć, potrzebować? Odwróćcie pytanie – czy ja chciałbym/abym być z sobą w związku?
Jednym słowem – nie zostawiaj związku, żeby dział się sam. Nie podlewany i niepielony ogród wysycha.
A dodatkowo – zachowajcie odrobinę rozsądku w miłości. Nie spalajcie się już na początku. Angażujcie się, ale nie ślepo i bezkrytycznie. Pamiętajcie też w tym wszystkim o sobie.
* W celu zachowania prywatności moich klientów i utrudnienia ich identyfikacji – imiona bohaterów zostały zmienione. Jeśli chcę umieścić w artykule historię któregoś z moich pacjentów – ZAWSZE pytam go/ją o wyrażenie zgody.