Wdzięczność

Kasia (27 lat) jest piękną kobietą. To znaczy – mnie się podoba. Ale chyba nie tylko mnie, skoro żyje ze swojej urody, bowiem jest modelką. Kiedy pytam Kasi o swój stosunek do swojego wyglądu, odpowiada: „ujdzie”. W modelingu zarabia nieźle (i są to słowa Kasi). Ja oceniłabym to pewnie na bardzo dobrze. Jest w udanym związku, choć do swojego partnera Kasia ma pewne zastrzeżenia. Między innymi takie, że „jest mało spontaniczny i nie lubi uprawiać tyle sportu co ona”. Kasia ma mieszkanie w centrum miasta, ale marzy o domku na wsi. Kasia jest zdrowa, ale właściwie cały czas zaniepokojona tym, że mogłaby nie być lub że za chwilę nie będzie. „Z czego bym wtedy żyła?” – pyta samą siebie.

Podczas rozmowy z Kasią przyszła mi do głowy pewna myśl. Mamy z jednej strony tak dużo dobrego, dostęp do tylu udogodnień, żyjemy w sumie naprawdę w niezłych czasach, a mimo to nigdy nie było tak źle pod względem częstotliwości zachorowań na depresje i nerwice. Skąd taka zależność? Z niepokojem obserwuję jak jesteśmy coraz bardziej roszczeniowi wobec otaczającej nas rzeczywistości. Zachowujemy się tak, jakby świat był nam coś winien. Mamy w głowie koncepcje na wszystko – jak ma wyglądać idealne życie, idealny mąż, idealna praca, idealne dzieci. Gonimy za tym co perfekcyjne, a ponieważ ideały nie istnieją – czujemy permanentne niezadowolenie i rozczarowanie. To co mamy (zdrowie, mieszkanie, rodzinę, zmysł wzroku czy słuchu, pracę, pieniądze na wakacje) uważamy za oczywiste i niezmienne. Niby dlaczego? Nie wszyscy mają tyle, ile my. Żyjemy na wiecznym „nie dość”. Dobrego nie cenimy lub tylko przez chwilę, szybko przyzwyczajając się do satysfakcjonującego nas stanu rzeczy (tzw. adaptacja hedonistyczna). To co trudne i niewygodne w naszym życiu uznajemy za pecha czy działania złego losu, zadając w głos pytanie „dlaczego spotkało to właśnie mnie”? A gdyby tak założyć, że nic nam się od świata nie należy? Bo właściwie dlaczego miałoby? Gdyby pomyśleć, że to co mamy jest tak naprawdę darem od losu? Prezentem? Gdyby wprowadzić takie przekonanie w życie może okazałoby się, że świat obdarowuje nas niezwykle hojnie. Gdyby zastąpić postawę ciągłego niezaspokojenia postawą doceniania? Postawą wdzięczności?
Pisarz Daniel Defoe mówi: „Wszelkie niezadowolenie z tego czego nam brak płynie z braku wdzięczności za to, co posiadamy”. Potwierdzają to wyniki badań oraz praktyka psychoterapeutyczna. Większość z nas stawia sobie pewne warunki czy cele, po zrealizowaniu których będziemy mogli poczuć się w końcu szczęśliwymi: jak zbuduję dom, jak urodzę dzieci, jak odchowam dzieci, jak kupię samochód, jak wyjdę za mąż, jak schudnę, jak wyzdrowieję.. Okazuje się jednak, że nasz dobrostan psychiczny tylko w 10% zależy od czynników zewnętrznych. W 50% – od czynników wrodzonych (skłonności genetyczne do przeżywania określonych stanów i emocji). A co z pozostałymi 40 %? Tu jest miejsce na nasze nastawienie, naszą interpretację, nasz stosunek. Nie mamy wpływu na biologię. Na to, co zawarte w 10% mamy, ale jednak niepełny. Na budowanie określonego nastawienia wobec rzeczywistości – absolutnie tak.
„W całym życiu najistotniejsze jest to czy przyjmujemy rzeczy za oczywiste czy też z wdzięcznością” – Gilbert Keith Chesterton
Nie mamy do końca wpływu na to co nam się przydarza. Ale mamy wpływ na to jak to zobaczymy. Pomocnym sposobem na kształtowanie postawy, która sprzyja poczuciu zadowolenia jest praktyka wdzięczności. Zastosowanie postawy wdzięczności wymaga od nas przede wszystkim decyzji, że chcemy wziąć pełną odpowiedzialność za wyjście z pozycji roszczeniowego egocentryka. Wymaga od nas także pracy oraz dania sobie czasu. Jeśli żyłeś/łaś do tej pory w określony sposób zmiana nie przyjdzie do Ciebie w dzień czy tydzień. Aby praktyka wdzięczności wywołała zmianę na naprawdę głębokim poziomie – czas jest potrzebny. Natomiast praktykowanie wdzięczności ma tę zaletę, że pierwsze efekty potrafią być widoczne bardzo szybko. Warunek jest jeden – trzeba praktykować. Czyli, jak sama nazwa wskazuje, konieczne jest wykonywanie pewnych czynności. I to w sposób powtarzalny. Nie wystarczy poczucie, że jesteśmy wdzięczni. To ważne, ale potrzebne jest działanie.

Jak praktykować wdzięczność

* Podsumuj dobrze dzień.
Codziennie wieczorem, przed zaśnięciem pomyśl i zapisz za co jesteś dziś wdzięczny. Sobie, bliskim, nieznajomym spotkanym na ulicy, światu. Co było dobrego, fajnego? Czego nauczyłeś/łaś się z trudnych doświadczeń? Codziennie wieczorem zapisz min. 5 rzeczy. Każdego dnia możesz zwiększać ilość.
* Prowadź dzienniczek wdzięczności.
Kup sobie piękny zeszyt lub notes. Zapisuj w nim wszystkie swoje podziękowania i wdzięczności. Kolekcjonuj je. Czytaj w chwilach zwątpienia czy przygnębienia.
* Zrób burzę mózgu.
Raz w tygodniu poświęć 5-10 min na wypisanie wszystkiego za co jesteś wdzięczny/a. Po prostu pisz przez te parę minut, nie zastanawiając się i nie cenzurując pojawiających się treści. Zapiski przechowuj i od czasu do czasu zaglądaj ku pokrzepieniu.
* Napisz list.
Do siebie. Do losu. Do Boga, jeśli wierzysz. A w nim – dziękuj.
* Podziękuj komuś.
Pomyśl o osobie, która w Twoim życiu zrobiła coś, co było dla Ciebie ważne. Spotkaj się z nią i jej podziękuj. Jeśli spotkanie nie jest możliwe – napisz do niej list. Najlepiej, by mogła go otrzymać i przeczytać, ale jeśli i to nie wchodzi w grę – trudno. Metoda pisania listów nawet w sytuacji, gdy ktoś nie może go otrzymać (np. nie żyje) bywa niezwykle pomocna.
* Mów dziękuję na co dzień.
Nasi rodzice, gdy chcieli nam przypomnieć o dobrych manierach,  mawiali- „a magiczne słowo?”. No właśnie.  Dziękuję  potrafi zdziałać cuda, szczególnie, gdy nie jest wypowiadane mechanicznie. Dziękuj – paniom w urzędzie za to, że były cierpliwe, ekspedientce w sklepie, że była miła, kierowcy autobusu, ze na Ciebie poczekał, Kiedy mówisz dziękuję – patrz w oczy, podłącz pod to emocje, poczuj to co mówisz. Mów z serca.
* Okazuj bliskim wdzięczność.
Doceniaj ich. Mów, że są ważni. Pisz do nich smsy, zostawiaj im kartki, wyślij do nich list.
* Rozmawiaj o wdzięczności.
Spotykaj się z ludźmi, którzy wyznają podobną co Ty filozofię – też chcą być wdzięczni. Może im się to udawać z różnym skutkiem, ale są na dobrej drodze. Pytaj ich za co są wdzięczni. Niech temat wdzięczności będzie coraz bardziej obecny.
* Zapamiętuj dobre chwile. Rób sobie fotografie w pamięci i „przeglądaj” je, kiedy Ci smutno.
* Nie przepraszaj za to, co masz (bo np. inni nie mają). Nie odbieraj sobie radości.
* Nie żyj w ciągłym lęku, że stracisz. Czy i kiedy – tego nie wiesz, nie skontrolujesz, a pozbawiasz się w ten sposób radości.
* Daj coś od siebie. Wesprzyj finansowo fundację, zostań wolontariuszem.
* Kiedy jesz posiłek – dziękuj za jedzenie, które karmi Twoje ciało.
* Zrezygnuj z porównywania się.
* Pracuj nad ograniczeniem takich emocji jak: zazdrość, zawiść, niechęć, uraza.
* Wysyłaj ludziom w myślach dobre życzenia.
* Bądź szczodry i hojny.
* Dawaj prezenty.
* Komplementuj.
* Napisz pozytywną opinię publiczną.
* Przyjmuj komplementy.
* Świętuj.
* Miej rytuały wdzięczności.
* Praktykuj medytację wdzięczności. Jeśli się modlisz – mniej proś, więcej dziękuj.

Dlaczego warto praktykować wdzięczność?

Sceptycy wobec praktyki wdzięczności używają zazwyczaj trzech argumentów. Po pierwsze, iż ta metoda jest sztuczna. Po drugie, że jest to zaprzeczanie mało kolorowej rzeczywistości. I po trzecie, że takie podejście jest niemobilizujące (czyli, że gdyby rzeczywistość nam nie doskwierała nie pchnęlibyśmy wielu rzeczy naprzód). Odniosę się do tych zarzutów.
Praktyka wdzięczności, owszem, jest pewną metodą czy sposobem na coś. I na początku może być niewygodna czy nawet nienaturalna. Ale tak jest z nauką wszystkiego. Żeby coś stało się naszym dobrym nawykiem musi upłynąć czas. Czas poświęcony na ćwiczenie. Praktyka wdzięczności nie ma nic wspólnego z zaprzeczaniem rzeczywistości. Nie chodzi o to, abyś ignorował/a to co wokół Ciebie, ale abyś koncentrował/ a się na określonych rzeczach. Przecież teraz wielu z nas koncentruje się tak naprawdę na ciemnej stronie rzeczywistości.
Istnieje przekonanie, że to co nas motywuje to niedoskonałość, poczucie braku. Istnieje także inne – otóż, kiedy koncentrujemy się na braku, to wszędzie widzimy brak i ten brak przywołujemy. Tak ma działać prawo przyciągania, coraz mniej tajemne i magiczne, a badane i potwierdzane przez fizyków. Wszystko jest energią. Także myśl. Jeśli jesteś pełen/pełna wdzięcznych myśli generujesz w sobie określone wibracje. One wypełniają Ciebie od środka, Ty wysyłasz je na zewnątrz. Nikt mi nie powie, że nie czujemy, że określeni ludzie mają energię fajną, a inni mniej. Na tę energię świat reaguje. Stąd efekt pomnażania i wracania do nadawcy. Wynikałoby  z tego, ze im bardziej jesteśmy wdzięczni, tym coraz więcej mamy powodów do wdzięczności.
Dlatego praktykujący wdzięczność mówią – warto.
Ponadto praktykujący wdzięczność:
są szczęśliwsi
są spokojniejsi
są pogodni
są witalni
mają więcej energii i motywacji do działania
lepiej śpią
są zdrowsi
mają mniej dolegliwości fizycznych lub te odczuwają jako mniej dotkliwe
łatwiej radzą sobie ze stresem i trudami życia
są bardziej świadomi
mają szersze spojrzenie na świat
mają wartościowe relacje z ludźmi
są bardziej otwarci
są życzliwi
są uprzejmi
są hojni
są altruistyczni
są współczujący
są pełni nadziei
Okazuje się, że praktyka wdzięczności może być dla nas „najtańszym biletem do szczęścia” (Liv Larsson).