Trudna rola – macocha, ojczym

Z danych Ośrodka Informacji ONZ wynika, że rodzin tzw. zrekonstruowanych jest w Polsce ok. 1,1 mln. Pod tymi liczbami kryją się tysiące kobiet i mężczyzn mierzących się z problemem nowej roli w swoim życiu – bycia macochą, czy też ojczymem. Z moich terapeutycznych obserwacji wynika, iż przyszłe macochy czy przyszli ojczymowie z reguły bardzo chcieliby dobrych relacji z dziećmi partnera. Szukają podpowiedzi jak sobie z nową sytuacją poradzić. Zabiegać o kontakt czy poczekać na inicjatywę dziecka? Stworzyć relację przyjacielską, a może bardziej rodzicielską? Czy stawianie wymagań, granic w takiej relacji jest uzasadnione, czy może ze względu na trudna sytuację rodzinną dziecka pozwolić na pełna swobodę zachowań? Rozmawiać z dzieckiem o drugim rodzicu (np. o matce, jeśli jesteś z ojcem dziecka) czy unikać tematu? Spędzać czas wspólnie z partnerem i jego dzieckiem, czy może się usunąć? Jak dziecko ma się do Ciebie zwracać? Oczywiście nie ma jednego odpowiedniego modelu na bycie idealną macochą czy perfekcyjnym ojczymem. Tak jak z resztą nie ma recepty na bycie idealnym rodzicem. I też tego od siebie nie wymagaj. Koncepcja wystarczająco dobrej macochy (czy wystarczająco dobrego ojczyma) jest w zupełności zadowalająca. Na pewno rola macochy czy ojczyma nie jest rolą łatwą. Zazwyczaj wiąże się ona z silnymi emocjami zarówno po Twojej stronie, jak i po stronie innych (partnera, jego byłego partnera oraz oczywiście dziecka). Szczególnie trudna sytuacja jest wtedy, gdy Twój związek z partnerem rozpoczął się jeszcze w czasie trwania poprzedniego związku lub gdy stoisz przed faktem np. zamieszkania z pasierbami. Wejścia w rolę macochy/ojczyma nie ułatwiają liczne niesprawiedliwe z nią skojarzenia (przybrany rodzic jako metafora negatywnego aspektu rodzica, symbolizująca siłę niszczycielską, rywalizującą), zapożyczone jeszcze z baśni o Kopciuszku czy Śpiącej Królewnie. Niemniej jednak jest to rola, w której w dobie rodzin patchworkowych coraz częściej trzeba się będzie odnaleźć. Optymistyczną informacją jest to, iż coraz więcej takich rodzin daje sobie radę, wiele z nich naprawdę z powodzeniem. Może kilka poniższych wskazówek pozwoli Ci Droga Macocho i Drogi Ojczymie sprostać wyzwaniu i cieszyć się z nowych możliwości jakie daje bycie częścią rodziny (jak mawiają niektórzy) nowoczesnej.
1.    Przede wszystkim zastanów się czy jesteś zdecydowana/y i gotowa/y, by związać się z mężczyzną/kobietą „z przeszłością”. Znam opinie o związywaniu się jedynie z partnerem („w końcu nie żenisz się z jej rodziną, tylko z nią”, „rodzina nie może być przeszkodą w twoim szczęściu”), jednak chcąc nie chcąc przeszłość czy rodzina partnera (dzieci) są jego częścią. Będą więc i Waszą. Nie możesz ignorować faktu, że on/ona ma dzieci lub naiwnie wierzyć, że „jakoś się ułoży”. Twoja decyzja o związku z mężczyzną/kobietą z dziećmi musi być decyzją świadomą i przemyślaną. Jeśli wiesz o tym, że twój wybranek/wybranka ma dzieci nieuczciwe jest mieć o to potem do niego pretensje. Oczywiście emocje pojawiać się będą na pewno, ale w takiej sytuacji musisz być przygotowana zarówno na nie jak i na inne konsekwencje (zobowiązania partnera wobec dzieci etc) czy trudności.
2.    Wzajemne poznawanie się i budowanie relacji jest procesem. Daj Wam więc czas. Niech pogłębianie znajomości odbywa się stopniowo. Zacznijcie od rozmowy rodzica z dzieckiem, który wprowadzi malucha w nową sytuację. Kiedy ten się z nią oswoi zjedzcie razem kolację, wybierzcie się na spacer. Jeśli nie będzie gotowe na coś więcej, nie nalegaj. Daj mu przestrzeń, by poczuło się swobodniejsze. Zanim razem zamieszkacie wyjedźcie na weekend, potem na wakacje. Lepiej wolniej, niż zbyt szybko.
3.    Czas potrzebny będzie także na wprowadzanie do świata dziecka zmian. Pamiętajcie, że samo rozstanie rodziców dziecka i nowy związek któregoś z nich jest dla niego zmianą, z którą wiąże się niewyobrażalny stres. Na ile to możliwe zaoszczędźcie mu dodatkowych. Dlatego początkowo poza zmianami, które są konieczne (wyprowadzka rodzica itp.) ograniczcie inne. Nie próbuj zmieniać przyzwyczajeń dzieci, ale w pierwszym okresie się do nich dostosuj. Przyjdzie czas na negocjowanie Waszych wspólnych potrzeb czy wymagań.
4.    Spróbuj poznać dzieci partnera. Myślę nie o poznaniu ich imion, ale o pogłębionym przyjrzeniu się im. Z pewnością wielokrotnie rozmawiałaś/łeś o nich z partnerem. Może masz pewne wyobrażenia na ich temat. Zachęcam Cię jednak do wyjścia poza nie i stworzenie zupełnie nowego obrazu, własnego. Poznaj co lubią, czym się interesują. Skoncentruj się na tym, co w nich fajnego, co Cię do nich zbliża. Poszukaj punktów wspólnych. Może macie podobne hobby albo marzenia? To buduje kontakt i porozumienie.
5.    Wypracuj sobie własny model relacji z dziećmi. Znam macochy/ojczymów mających z pasierbami kontakt niezwykle bliski, inni jedynie poprawny, ale taki ich w zupełności zadowala. Przede wszystkim nie próbuj być dla dziecka rodzicem, szczególnie, jeśli biologiczna matka/ojciec Twego pasierba żyje. Inaczej jest w sytuacji, gdy rodzic dziecka od dawna nie żyje, ale to kim będziesz w życiu dziecka Twojego partnera powinno zawsze wypłynąć od niego. Jeśli dziecko „mianuje” Cię drugą mamą/tatą, to w porządku. Ty jednak nie wymagaj, nie wymuszaj i tego nie oczekuj. Nie zabiegaj o dziecko, nie podlizuj się. Ale też nie musisz wymuszać na sobie uczuć, których jeszcze (lub wcale) wobec pasierba nie żywisz (np. miłość czy nawet sympatia). Może przyjdą one z czasem, może nie, ale zmuszanie się do czegokolwiek  w tej sprawie jest przemocą wobec siebie, a nieuczciwe wobec dziecka.
6.    W rodzinach zrekonstruowanych może pojawić się element rywalizacji i porównywania się do drugiego rodzica dziecka. Twoją odpowiedzialnością jako dorosłego jest sobie z tym poradzić. Szczęśliwi Ci, którzy są od takich emocji wolni, ale większość z nas mniej lub bardziej się z tym mierzy. Mierz się, ale nigdy w obecności czy kosztem dziecka. Nigdy nie umniejszaj wartości drugiego rodzica. Wiem, że czasem bywa to trudne (szczególnie, jeśli rodzic manipuluje dzieckiem etc), ale nie Twoją rolą jest osądzanie czy ferowanie wyroków. Idealna sytuacja jest, gdy można o drugim rodzicu dziecka powiedzieć wiele dobrego i dobrze, żeby dziecko mogło to od Ciebie usłyszeć. Jeśli nie (bo tak nie myślisz, bo relacje są wyjątkowo skomplikowane) nie mów wcale. A już z pewnością nie w sytuacji, kiedy nie jesteś o swoją opinię pytana/y. Zdarza się, że pasierbowie zwierzają się przybranym rodzicom i m.in. mówią o rodzicach biologicznych. Jeśli obdarzyły Cię takim zaufaniem, możesz być szczęśliwa/y. Ale mimo to doradzałabym ostrożność w komentowaniu. Pamiętaj, że tak jak i Ty o swoich rodzicach możesz powiedzieć wszystko, tak jeśli mówi o nich ktoś inny budzi się w Tobie potrzeba lojalności i obrony. Podobnie może być z pasierbem czy pasierbicą. Lepiej powiedzieć mniej, niż za dużo. Jeśli rodzic pasierba nie żyje uczestnicz w odwiedzinach na cmentarzu, pamiętaj o rocznicach i świętach zmarłego. Jeśli dziecko wykazuje chęć – rozmawiaj z nim o nieżyjącym rodzicu, wspominaj. A przynajmniej pozwól, by dziecko mogło to robić w Twojej obecności.
7.    Kwestia zwracania się pasierba do Ciebie jest oczywiście sprawą indywidualną. Ja preferują mówienie do siebie po imieniu, ale Ty możesz uznać inaczej. Nie ma nic złego w tym, że początkowo dziecko Twojego partnera jedyne na co jest gotowe to na zwracanie się do Ciebie per Pani/Pan. Co jakiś czas możesz delikatnie przypomnieć, że zachęcasz do innej formy (bez tego przypomnienia dziecko może czuć się zbyt nieśmiałe czy spięte, żeby nagle zacząć mówić Ci po imieniu), ale nie naciskaj. Na dłuższą metę Pan/Pani jest dla mnie zbyt formalne i oschłe, ciocia/wujek  z kolei niezgodne z faktycznym stanem rzeczy, ale to moja opinia. Wybierzcie tak, żeby odpowiadała Waszym preferencjom.
8.    Gdy minie trochę czasu i wszyscy pogodzą się z zaistniałą sytuacją możecie zacząć zastanawiać się nad Waszym indywidualnym modelem rodziny patchworkowej. Idealnie byłoby, gdyby wszyscy mieli podobne priorytety, tak jednak często nie jest. Najważniejsze, żeby mieć sojusznika po stronie partnera/partnerki. Rozmawiajcie ze sobą o tym jak widzicie Wasze wspólne życie, uwzględniając naturalnie dzieci partnera. Kwestie podejmowania decyzji w sprawie dotyczących dzieci (ich nauki, przyszłości etc) zostaw ich biologicznym rodzicom (jeśli żyją, nieco inaczej wygląda sytuacja, kiedy Twój partner jest wdowcem). Waszymi wspólnymi decyzjami są kwestie dotyczące Waszego domu (i zwyczajów w nim panujących), czasu i tego jak go spędzacie. Moim zdaniem najlepszym modelem jest ten, który uwzględnia zarówno czas spędzany wspólnie (Ty, parter i jego dzieci), jak i oddzielnie (sam partner z dziećmi i Ty sama/sam z pasierbami). W wasze ustalenia spróbujcie włączyć dzieci. Niech będą miały szansę powiedzieć o swoich potrzebach i odnieść się do waszych propozycji (kwestie wspólnych wakacji, zasad panujących w domu itp.). Proces wypracowywania Waszej wspólnej rzeczywistości nie jest procesem łatwym (mogą być różne potrzeby, silne emocje) i na pewno nie jednorazowym. Przygotujcie się więc na szereg rozmów, negocjacji i kompromisów.
9.    Bądź przygotowana/y na różne emocje i zachowania dzieci. Możesz sobie wyobrazić co dziecko pozbawione poczucia bezpieczeństwa, stabilności i marzeń o kochającej się rodzinie aktualnie przeżywa. Cała gama: smutek, żal, złość, lęk, poczucie lojalności wobec rodzica, z którym mieszka czy który jest sam. Emocje te mogą manifestować się wszelako. Dziecko może być Ci nieprzychylne, wręcz wrogie czy agresywne. Tak często słyszany przez macochy (ojczymów) zarzut: „nie jesteś moja matką!” może być oznaką silnych i często ambiwalentnych uczuć. W tym miejscu pojawiają się pytania o odpowiednią reakcję. Tolerować każde zachowanie dziecka? W którym miejscu postawić granice? Trudno tu o łatwe odpowiedzi. Te zależą od wielu czynników: od tego jaka jest sytuacja (uważam, że jest różnica pomiędzy sytuacją, kiedy związałaś się z ojcem dziecka w trakcie trwania jego małżeństwa, inna gdy ojciec związuje się z Tobą 10 lat po śmierci żony), wieku dziecka (czego innego możesz wymagać od 17 latki, co innego od 3 latka), Twoich osobistych granic (co dla Ciebie jest nie do przyjęcia). Na początku można znieść więcej, z czasem można zacząć wyznaczać granice bardziej stanowczo. Z pewnością należy reagować w sytuacjach jawnej agresji, obrażania Cię. To co możliwe załatwiaj z pasierbem samodzielnie, jeśli czujesz się bezradna/y proś o pomoc partnera. Są sytuacje, w których jego pośrednictwo może być konieczne.
10.    Rozmawiajcie ze sobą i pozwólcie sobie na swobodę zachowywania się zgodnie z potrzebami. Nie ukrywajcie przed sobą, że sytuacja nie zawsze jest komfortowa. Wszyscy macie prawo do różnych emocje, Ty też. Nie silcie się na relacje bliższe, niż tego chcecie. Nie brońcie się przed zażyłością. Jeśli macie ochotę – bądźcie ze sobą. Jeśli nie – dajcie sobie oddech. Dbajcie o sympatię i życzliwość dla siebie, ale jeśli to nie jest możliwe, to o szacunek. Zrób to co możesz, aby Wasze relacje były zadowalające, ale jeśli  póki co to trudne –  nie obwiniaj się. W końcu na relacje w systemie wpływ ma każdy z jego członków. Rób swoje i to co dla Ciebie możliwe.
A jeśli okaże się, ze Wasz patchwork działa może pomyślisz o nim jak o prezencie. Jak o podarunku nowych, bliskich ludzi w Twoim życiu, z całą paletą nieznanych Ci doświadczeń i wrażeń. Tego życzę wszystkim obecnym i przyszłym patchworkowcom.