„Tęsknota silnej kobiety za silnym mężczyzną”*

Justyna (34) od kilku lat jest sama. „To nie tak, że przez ten czas nic się nie działo” – mówi. „Chodziłam na randki, nawiązywałam różne znajomości. Ale żadna z nich nie przerodziła się w coś poważniejszego, stałego.” Pytam dlaczego (choć to pytanie podczas sesji terapeutycznych pada rzadko – terapeuci go nie lubią ;)). „Wiem jak to zabrzmi, ale moim zdaniem przyczyną są mężczyźni. Przynajmniej ci, których spotykałam. Niedojrzali, słabi, bez energii, bez pasji, bez inicjatywy, bez pomysłu na życie, wystraszeni, wiecznie niegotowi, bierni, niewychowani, rozpieszczeni (…)” – tu zakończę. Co prawda Justyna wymieniła jeszcze kilka niezbyt pochlebnych określeń, ale chcę tego panom zaoszczędzić. Wbrew pozorom Drodzy Panowie jest to artykuł pisany nie tylko z życzliwości dla kobiet, ale i dla Was. Chciałam jedynie naświetlić problem. Jaki? Taki, że Justyna nie jest jedyną moją klientką, która w ten sposób postrzega rzeczywistość. Coraz częściej słyszę w swoim gabinecie, że coś się stało. Pada to z ust nie tylko kobiet. Panie mówią, że tęsknią za mężczyzną, który byłby silny, niezawodny, odpowiedzialny, zaradny, godny zaufania, taki, na którym można się wesprzeć, który wie czego chce i to osiąga. Z kolei panowie coraz częściej zgłaszają: spadek nastroju i energii, lęk, utratę zainteresowań, poczucie braku sensu.
W jednych z ostatnich badań TNS OBOP zapytano kobiety o ideał mężczyzny. Oczywiście odpowiedzi były różne (na szczęście, różnorodność gustów i potrzeb jest zachwycająca), ale najczęściej padało nazwisko Bogusława Lindy. Z badań prof. Bogusława Pawłowskiego (kierownika Zakładu Antropologii PAN we Wrocławiu) wynika, że najbardziej interesujący mężczyźni wykazują subtelne natężenie cech psychopatycznych. Brzmi groźnie, ale zwracam uwagę na słowo subtelne. Chodziło głównie o pewność siebie, pewną skłonność do ryzyka i nonkonformizmu w przeciwieństwie do niepewności, bierności i zachowawczości, na którą narzekają kobiety. Jak pisze jedna z bohaterek artykułu pt. „Za czym tęsknią kobiety” na portalu pokolenieikea.com; „(…) kobiety chcą mężczyzn wyglądających i zachowujących się jak mężczyźni. Trochę dzikich. Trochę pierwotnych (…)”. Prof. Zbigniew Izdebski tak komentuje wyniki badań TNS OBOB, z których jasno wyniki, że Polki tęsknią za macho: „(…) Polki oficjalnie preferują ugrzecznionego, miłego, dobrze wychowanego faceta, przyparte zaś do muru wyznają, że w głębi serca tęsknią za (…) facetem z krwi i kości.” Tylko co to znaczy – facet z krwi i kości? Czy to oznacza powrót do tego co było – epoki patriarchatu, w którym podział ról był ściśle określony bez jakichkolwiek możliwości odstępstw; czasów, w których mężczyzna miał nad kobietą władzę absolutną; mężczyzny częstokroć grubiańskiego i przemocowego? Nie. Nie o tym i nie o takim mężczyźnie marzą kobiety. Mam cichą nadzieję, że mądrzy i naprawdę silni mężczyźni też tego nie chcą. Kobiety marzą o czułym barbarzyńcy. Prof. Izdebski tak go scharakteryzował: „dojrzały psychicznie, wyrozumiały, niezależny, honorowy twardziel”. Dr. Mariola Bieńko (socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego) w miejsce czułego barbarzyńcy używa określenia „hemingwayowski bohater”, który „łączy w sobie cechy odważnego komandosa i siostry miłosierdzia”. Prof. Zbigniew Lew-Starowicz tak mówi o współczesnym macho: „(…) to nie tylko dobrze zbudowany facet z 3 dniowym zarostem. To mężczyzna decyzyjny, panujący nad emocjami, który daje kobiecie poczucie oparcia, bezpieczeństwa (…). czuły, ale nie rozklejający się, silny psychicznie.” Już słyszę te głosy sceptyków: „ No jasne. Silny i wrażliwy! Odważny i wyrozumiały! Stanowczy i empatyczny! Zdecydujcie się drogie panie!”. Czy chcemy niemożliwego? Czy tacy mężczyźni istnieją tylko w westernach? Zgadzam się, że czasem lista wymagań kobiet wobec mężczyzn nie ma końca. To prawda, że często śnimy o księciu na białym koniu, który występuje tylko w bajkach. Zdarza się nam, że same nie wiemy czego chcemy. I absolutnie jestem za tym, żeby kochać tych mężczyzn, którzy istnieją realnie a nie tych z naszych fantazji. Jednocześnie gros kobiet ma poczucie, iż nie może znaleźć mężczyzny, który spełniłby jakiekolwiek ich kryteria. To po pierwsze. A po drugie – nie, nie uważam, żeby czuły barbarzyńca był jak yeti. Niby jest, ale nikt go nie widział. Jest na wymarciu – tu się zgodzę. Takich mężczyzn nie ma wielu, ale są. Ja takich znam. Z życia osobistego i zawodowego również. To mężczyźni z charakterem – silni, pracowici, decyzyjni, honorowi, odpowiedzialni, lojalni, szanujący i wspierający kobiety, nie bojący się wyrażać uczuć. Żeby nie być posądzoną o jedynie kobiecy punkt widzenia przytaczam słowa mężczyzny – Sebastian Karpiel-Bułecka o tzw. „prawdziwym facecie z krwi i kości”: „Taki ktoś powinien być i do tańca i do różańca. Koniecznie zdolny do roboty, dbający o wszystko co ma w domu. Musi troszczyć się o gazdówkę, ale też popilnować dzieci.”
Dlaczego zdecydowałam się o tym napisać? Bo mam poczucie, że cierpimy. Kobiety, bo są samotne, zmęczone, niezadowolone, rozczarowane, bezsilne, sfrustrowane. Mężczyźni, bo coraz rzadziej są z siebie tak naprawdę zadowoleni (nie mówimy o wizerunku, który prezentują), bo mają poczucie, że zawodzą, bo są zagubieni, niepewni, wycofani. W związku z tym coraz trudniej nam się ze sobą spotkać i wymienić. To oczywiście uogólnienie. Ale służy przedstawieniu ważkiego problemu.
W tym miejscu pojawiają się dwa zasadnicze pytania. Po pierwsze – co się stało, że współczesny hemingwayowski bohater jest tak rzadkim zjawiskiem? I po drugie – co można z tym zrobić?
Na pierwsze pytanie po części odpowiada antropolożka kultury dr. Zuzanna Grębecka. Twierdzi ona, iż nastąpił rozpad znanych wzorców kulturowych, a nowe jeszcze nie zostały przez mężczyzn wypracowane. Psychoterapeuta pracujący głównie z mężczyznami, współzałożyciel fundacji Masculinum Jacek Masłowski twierdzi, że mężczyźni aktualnie znajdują się w tzw. twórczej próżni. Za przyczynę ich bierności i wycofania uznaje przede wszystkim:
* Ojcowie
Poza chlubnymi wyjątkami ojcowie dzisiejszych mężczyzn byli a) przemocowi b) nieobecni. Jeśli stosowali przemoc – w sercach ich synów mogła zrodzić się decyzja (często podejmowana nieświadomie), że nie będą oni tacy jak ich ojcowie. Wiedząc jak niszcząca jest przemoc postanowili nie korzystać ze swojej agresji. Nie jest jednak możliwe, aby pozbyć się tendencji agresywnych. One są częścią natury człowieka. Możemy tylko różnie z nich korzystać – świadomie lub nie, w sposób czynny lub bierny. Mężczyźni podejmujący decyzję o wycofaniu jawnej agresji bardzo często okazują ją w sposób bierny – poprzez wycofanie, brak reakcji. Nie są też często świadomi, że to jest ich sposób na wyrażenie tych tendencji. Również popkultura łączy agresję z przemocą, a nie jest to jedno i to samo. Mężczyzna, który nie chce być jak jego przemocowy ojciec nie potrafi stanowczo wyznaczyć swoich granic, sięgać do świata po „swoje”, nie potrafi skontaktować się ze swoją męską energią i siłą. Jeśli ojcowie byli nieobecni (wojna, praca, emocjonalne wycofanie) – chłopcom brak jest męskich wzorców. W ok. 6-8 roku życia chłopiec zaczyna interesować się światem ojca. Jeśli ojca nie ma i na nieszczęście nie ma wokół niego innych wartościowych mężczyzn (dziadek, wujek, nauczyciel, trener) – nie ma skąd czerpać.
*Matki
Jeśli w życiu chłopca zabraknie na tyle silnego mężczyzny, żeby „zabrał” go od matki – pozostaje liczyć na mądrą mamę, która poniekąd „odda” syna w ręce mężczyzny lub najlepiej grupy mężczyzn i wesprze dojrzewanie syna poprzez zbieranie przez niego doświadczeń. Jeśli matka ma jednak tendencje do nadopiekuńczości, wyręczania syna, usługiwania mu, ograniczania jego swobody – przyszły mężczyzna nie ma się od kogo i jak uczyć.
* Współczesność
Dzisiejszym dzieciom (w tym chłopcom) brakuje swobody. Nie ma już podwórek, na których dzieciaki bawią się bez kontrolującego oka rodzica. Do szkoły są odprowadzane lub odwożone. Na trening – to samo. Lekcje odrabia z dzieckiem rodzic. Gdzie, kiedy i jak chłopcy mają uczyć się samodzielności, zaradności, odpowiedzialności?
Na pytanie dlaczego kobietom brak silnych mężczyzn przy boku odpowiada też niemiecka psycholożka i psychoterapeutka Maja Storch. Po pierwsze uważa, że jest to pokłosie tego, iż kobiety zechciały być samowystarczalne. W takiej sytuacji mężczyźni przestali czuć się potrzebni. Jeśli przyjąć też zasadę, że w przyrodzie siła pewnych tendencji musi się zgadzać – skoro kobiety parły, mężczyźni odpuścili. Maja Storch mówi także o tym, iż kobiety chcąc zyskać dostęp i prawo do korzystania z własnej siły (zaradności, decyzyjności etc) zaczęły wstydzić się i wypierać tendencje i potrzeby przeciwstawne – chęć bycia słabą, bezbronną, wrażliwą, zaopiekowaną. W konsekwencji zaczęły „lądować” u boku mężczyzn „nieudaczników”. Lub były samotne.
Odpowiedź na pytanie o przyczyny zjawiska o jakim mówimy zawiera w sobie podpowiedzi co robić. Co robić, aby i mężczyźni i kobiety zyskali prawdziwy, głęboki dostęp zarówno do swojego animusa (męski archetyp w psychice) i animy (kobiecy aspekt psychiki), ponieważ harmonijny rozwój wymaga obecności obydwu tych pierwiastków i równowagi między nimi. W czasach tzw. patriarchatu ta równowaga również była zaburzona, tylko w innym kierunku. Być może aby złapać balans potrzebne jest otarcie o skrajności. I być może po części jesteśmy trochę w takim momencie. Ale być może też pojawia się już potrzeba szukania wypośrodkowania. W końcu prawdziwa siła – i kobiety i mężczyzny bierze się nie poprzez zaprzeczanie ale poprzez integrację przeciwieństw.

Polecam do przeczytania:

Przede wszystkim kobietom – „Biegnąca z wilkami” Clarissa Pinkola Estes
Przede wszystkim mężczyznom – „Żelazny Jan” Robert Bly

Korzystałam:
książka:
Maja Storch „Tęsknota silnej kobiety za silnym mężczyzną”
wykład:
„Kobiece wnętrze oraz sztuka budowania relacji” – dr. Joanna Heidtman i Jacek Masłowski
portale:
wprost.pl
kobieta.dziennik.pl
transfuzja.org
pokolenieikea.com
doświadczenia i przemyślenia własne 🙂

* Tytuł artykułu zaczerpnięty został z książki niemieckiej psycholożki i psychoterapeutki Mai Storch o tym właśnie tytule