Czym jest miłość? Oto odwieczne pytanie, które nurtuje filozofów, naukowców, artystów, dziennikarzy i nas – wszystkich pozostałych. Z badań CBOS z 2005 roku wynika, że co 10 badany nie potrafi udzielić odpowiedzi na to pytanie. Z kolei najczęściej pojawiały się następujące definicje: miłość to zaufanie, lojalność, poczucie bezpieczeństwa, dążenie do dobra drugiej osoby, szacunek, akceptacja, zrozumienie, wspieranie, przetrwanie trudnych momentów, uważność. 2% badanych połączyło miłość z pobudzeniem emocjonalnym i fizycznym, 2% respondentów zaprzeczyło istnieniu miłości. Sama ogromnie zaciekawiona tematem (można powiedzieć, że w tym obszarze pracuję) sporządziłam własny research. O to czym jest miłość pytałam bliższych i dalszych znajomych, sięgnęłam oczywiście do niewyczerpanego źródła wszelkich danych jakim jest internet, prześledziłam również opinie tych, którzy dla wielu stanowią autorytet.
Co znalazłam?
Sposobów rozumienia miłości są setki.
Na przykład część wypowiedzi dotyczyła definiowania miłości poprzez pragnienie dobra dla drugiej osoby i czynienie tegoż: „Miłość to przekazywanie dobroci drugiemu człowiekowi”, „Miłość to dbałość o dobro i rozwój drugiego człowieka”, Albo: „Miłość to pragnienie szczęścia dla drugiej osoby”. Dla wielu miłość łączy się przede wszystkim z troską: „Miłość to troszczenie się o los drugiej osoby”, niekiedy zmierzającą w stronę rezygnacji z siebie: „Miłość to poczucie, że czyjeś dobro jest ważniejsze, niż twoje”, „Miłość to całkowite oddanie”, „Miłość to nieustająca praca polegająca na rezygnowaniu i dostosowywaniu”, „Miłość jest wtedy, gdy całą sobą chcemy żyć dla tej drugiej osoby”, „Miłość zaczyna się wtedy, kiedy szczęście drugiej osoby staje się ważniejsze, niż twoje” H. Jackson Brown, Jr. Sporo wypowiedzi o miłości dotyczyło więzi i przywiązania: „Miłość to silna więź„, „Miłość to głębokie przywiązanie, pragnienie bliskości, dawanie, wzajemna sympatia”. Pojawiały się też skojarzenia miłości z wewnętrznym poczuciem, że nam się chce: „Miłość to stan chciejstwa, po prostu czujesz, że chcesz”, „Miłość to motywacja”. Niektóre wypowiedzi łączyły miłość z odpowiedzialnością, szacunkiem, tęsknotą, akceptacją ( „Kochać kogoś to pozwalać mu na to, żeby był taki jaki jest”, „Miłość to akceptacja słabości”). Dwie z moich respondentek, które są buddystkami zdefiniowały miłość następująco: „Miłość to stan w którym w sposób intuicyjny efekt końcowy każdej podejmowanej decyzji jest dla dobra tej drugiej osoby”, „Miłość to całkowita nieobecność lęku”. Niektóre z wypowiedzi były bardziej rozbudowane: „Miłość to uczucie, które przejawia się w relacji do drugiej osoby połączone z silnym pragnieniem obcowania z nią”, „Miłość polega na: na kłóceniu się i godzeniu, na wytykaniu sobie błędów i przebaczaniu, na milczeniu i rozmowie, na słuchaniu i mówieniu, na pewności i zwątpieniu, na byciu razem i byciu daleko od siebie”. Bardzo mi się ta definicja podoba. Niektóre wypowiedzi dotyczyły bardziej nie tego czym miłość jest, ale po czym możemy poznać, że kochamy lub, że jesteśmy kochani: „Miłość powoduje, że chcę być lepsza”, „Miłość wydobywa ze mnie to co najlepsze”, „Miłość do drugiego człowieka objawia się tym, że zaczynasz lubić jego dziwactwa, kochać to co ona kocha, współdzielić przestrzeń i przy tym się nie dusić.”, „Miłość jest wtedy, gdy ona chce po prostu pomilczeć, a ty się wyciszasz”, „Miłość jest wtedy, gdy ona wciąż ma ten błysk w oku, chociaż ostatnio sporo przytyłeś”, „Miłość jest wtedy, gdy pomimo że jesteście ze sobą lata ona nadal głaszcze cię po policzku”, „Miłość to jest słuchanie pod drzwiami czy to jej buty tak skrzypią po schodach, jak do 40 letniej kobiety wciąż mówisz ‚Moja maleńka’ i kiedy patrzysz jak ona je, a sam nie możesz nic przełknąć, kiedy nie zaśniesz zanim nie dotkniesz jej brzucha, gdy stoicie pod drzewem a ty marzysz, żeby się przewróciło, bo będziesz mógł ja osłonić”. Były i definicje bardziej metaforyczne: „Dzięki miłości możemy doświadczać kawałka nieba na ziemi”, „Miłość wznosi na szczyt piękna”, „Miłość jest oddechem prawdy”, „Miłość to odbicie własnej duszy w czyimś sercu”, „Miłość jest lekarstwem co sprawia cuda codzienne” Phil Bosmans. Część osób zdefiniowała miłość jako umiejętność. Część jako sztukę. Część jako potrzebę. Były też osoby, które uznały, że miłość nie istnieje: „Miłość to coś czego nie ma, to coś czym uzasadniamy swoje postawy, decyzje, potrzeby”.
Wielość sposobów rozumienia tego czym jest miłość jest doprawdy niezwykle interesująca.
Któregoś razu oglądałam wykład dominikanina o. Adama Szustaka na temat miłości. Zakonnik opowiadał jak na ten temat rozmawia z młodymi ludźmi. Ojciec Szustak zadaje im pytanie skąd będą wiedzieli, że kochają. Odpowiadają, że będą to czuli. „Bzdura” – mówi Szustak. To nie miłość. Tak wygląda zakochanie. A zakochiwać się możemy więcej, niż raz, nawet wtedy gdy jesteśmy z kimś związani. Miłość to coś zdecydowanie innego, bądź może powinnam raczej powiedzieć, że to zdecydowanie więcej, niż uczucie. Podobnie widzi miłość Erich Fromm, autor słynnej książki „O sztuce miłości”. Fromm twierdzi, że coś takiego jak miłość nie istnieje. Według Fromma miłość to abstrakcja. „Nikt jej nigdy nie widział” – pisze. Według Fromma „istnieje tylko akt kochania”. Dla Szustaka i Fromma miłość to nie uczucie, a decyzja i postawa. Coś co możemy kształtować, budować, lepić, na co możemy aktywnie wpływać. To „stan bycia” jak powiedział któryś z uczestników mojego researchu czy też „zadanie a los” jak mówi Fromm. Szustak i Fromm wychodzą więc z założenia, że miłość można sobie ślubować. Gdyby była wyłącznie uczuciem obiecywanie sobie czegoś nie byłoby możliwe. A potem słucham sobie audycji radiowej, w której bierze udział jedna z wiodących blogerek. Opowiada jak podejmowała decyzje o ślubie, zarówno pierwszym, jak i drugim – w kilka minut, po zaledwie paru dniach znajomości. Twierdzi, że tylko w ten sposób takie decyzje można podejmować. Autorka bloga prowadzi też warsztaty dla kobiet. Gdy któraś z pań ma wątpliwości w sprawie swojej relacji partnerskiej prowadząca zadaje uczestniczce pytanie: „Czy ty go kochasz?”. Często słyszy odpowiedź: „myślę, że tak”. Według blogerki to jest podstawowy błąd – myślimy, że kochamy, a nie czujemy. Miłość nie mieszka przecież w głowie. Ją się czuje lub nie. W tym miejscu przypomina mi się pewna historia. Byłam kiedyś świadkiem rozmowy dwóch koleżanek siedzących w kawiarni przy stoliku obok. Jedna z nich wyszeptała drugiej, że ona nie wie czy kiedykolwiek miała orgazm. „Jak to nie wiesz?” – zapytała ta pierwsza. „No nie wiem czy to co czułam to było właśnie to” – odpowiedziała. „Skoro mówisz to co mówisz to znaczy, że nie miałaś. Gdybyś miała na pewno byś o tym wiedziała.”. To taka dygresja, ale w temacie pt. jak czujesz to czujesz, jak czujesz to wiesz, nie masz wątpliwości. Koniec kropka.
W takim razie jak to z ta miłością jest? Miłość to uczucie czy jednak decyzja, postawa? Takie pytanie pojawiło się na fan page’u jednego z cenionych ośrodków psychoterapii. Oto przykładowe odpowiedzi: „czucie”, „doznanie”, „wybór”, „postawa”, „wszystko”, „zakochanie – stan, miłość – decyzja”, „setki decyzji każdego dnia”, „wybór podejmowany wciąż na nowo”, „postawa poprzedzona decyzją poprzedzoną uczuciem”, „uczucie, które definiuje postawę oraz ma wpływ na decyzję”, „uczucie może być kryterium wstępnym do podjęcia decyzji na zawsze”, „musi być uczucie i chemia, fascynacja, tu rola uczuć się kończy, przychodzi czas na decyzje i postawę”.
Miłość to fenomen. Chyba żadnemu zjawisku nie poświęcono tyle rozpraw naukowych, książek, filmów, piosenek, wierszy, rozmów przy kawie. Mimo to – nadal pozostaje tajemnicą. Albert Einstein powiedział, że miłość to „jedyna energia we wszechświecie, której człowiek nie zgłębił”.
I takie rozumienie miłości jest ostatnim, które pojawiło się w moich poszukiwaniach: „Największą tajemnicą miłości jest fakt, ze próby jej zdefiniowania zawsze skazane są na niepowodzenie, bo nic nie ma tak wielu oblicz jak właśnie ona”, „Miłość jest trudna do zdefiniowania ze względu na rozmaitość użyć i znaczeń połączona z zawiłością uczuć i postaw”, „Miłość nie ma definicji dlatego jest wielka”, „Miłość nigdy do końca nie zostanie poznana”. Trudno się z tym nie zgodzić.. Ale my i tak będziemy o niej mówić, pisać, dyskutować, tworzyć pod jej wpływem sztukę, bronić na jej temat prac doktorskich, będziemy jej pragnąć, za nią tęsknić, walczyć o nią – czymkolwiek czy kimkolwiek jest.