Jak uwierzyć w miłość?

Nastka (31) jest samotna. Do tej pory nie była w poważnym związku. Owszem, ma na swoim koncie kilka randek, ale nigdy nic z tego nie  wychodziło. Powoli zaczyna tracić wiarę w to, że jeszcze spotka tego jedynego.

Mikołaj (35)  jest rozwiedziony. Żona zdradziła go z kolegą z pracy. Mikołaj ma w sobie dużo żalu, złości. W gniewie wyrzuca z siebie, że „kobietom nie można ufać”, że „nigdy już się nie zaangażuje, że przestał wierzyć w miłość do grobowej deski”.

Klara (36) aktualnie jest sama, ale była w kilku poważniejszych relacjach. Żadna z nich nie zakończyła się happy endem. Mówi Klara: „Nie mam szczęścia do facetów. Każdy  z nich okazał się kimś, z kim nie chcę spędzić reszty życia. Chyba muszę sobie dać spokój. Może nie jest mi pisany szczęśliwy związek?. Może mama miała rację, że dziś prawdziwych facetów już nie ma? Z resztą ona też jest sama.”

Trzy najczęstsze okoliczności przyrody, w wyniku których nasza wiara w miłość i udany związek zaczyna słabnąć: permanentna samotność i brak jakichkolwiek doświadczeń, poważne zranienie i zawód miłosny, pesymistyczne doświadczenia z poprzednich związków.
Nastka, Mikołaj i Klara w głębi serca bardzo chcieliby uwierzyć, że czas na miłość w ich życiu jest jeszcze przed nimi. Tylko czy to nie naiwność? No i przede wszystkim – jak to zrobić?

1.    Daj sobie czas
Jesteśmy potwornie niecierpliwi i mamy wobec siebie i rzeczywistości nierealne oczekiwania. Widzę to w gabinecie. Bywa, że rozstajemy się po latach związku i chcemy od razu kogoś poznać. Nie dajemy sobie szansy i czasu na przeżycie rozstania, przeanalizowanie sytuacji i domknięcie poprzedniego etapu. Mikołaj w rozmowie powiedział mi, że nikt mu się nie podoba. A z żoną rozstał się ZALEDWIE pół roku temu. Dla mnie to naturalne. I zrozumiałe, że potrzebuje czasu.
2.    Nie użalaj się nad sobą
Łatwo przychodzi nam rezygnowanie. Zdarza się, że ktoś nas zranił lub mamy w tej materii trochę pod górkę, a już się poddajemy i obrażamy się na rzeczywistość. Słyszę od pacjentów: „Jak oni są tacy beznadziejni to ja dziękuję”, „Nie chcę być drugi raz zraniony”, „Wolę być sam, skoro mi nie wyszło”. Rozumiem emocje, które muszą wybrzmieć czy zmęczenie niepowodzeniem. Z drugiej jednak strony rozczarowania, ból, rozstania są wpisane w nasze życie. Są one nawet powszechne. Spotykają wielu, nie tylko nas. One bolą, ale tak mało mamy tolerancji na niepowodzenia w życiu. Odpłaczmy swoje, a potem w drogę,. Przecież nie jesteśmy z cukru. Coś Cię przygniotło – tylko od Ciebie zależy czy wstaniesz i co podniesiesz. Czy widzieliście, żeby małe dziecko rezygnowało z chodzenia tylko dlatego, że dwa razy boleśnie upadło na pupę?
3.    Dobra decyzja
Jeden z naszych bohaterów Mikołaj kiedy do mnie trafił był pełen złości i żalu. W bólu wykrzyczał na jednym ze spotkań, że ponieważ został tak skrzywdzony już nigdy nie pozwoli sobie zbliżyć się do kogoś. Mówił to w emocjach, a w emocjach zdarza nam się mówić różne rzeczy. Ale niektórzy z nas zdają się utrzymywać decyzje podjęte pod wpływem emocji już po ich ochłonięciu. Czasem jest to decyzja absolutnie świadoma, bywa też że nie. Zawsze mnie to bardzo smuci. Zadaję sobie wtedy pytanie czy warto siebie karać tak okrutnie i za co? Czy przez to, że życie wymierzyło nam policzek mamy nadstawiać drugi? Z jakiego powodu? W imię czego? Dostajemy kopniaka i zamiast wygoić siniak, żeby móc iść dalej my wymierzamy sobie kolejne. Podejmij decyzję, że właśnie dlatego, że Cię skrzywdzono teraz zrobisz w swoim życiu cos fajnego. Czy warto z powodu jakiegoś drania (płci dowolnej) odbierać sobie prawo do radości i miłości?
4.    Wspieraj się optymistycznymi przykładami
Tracisz wiarę? Rozejrzyj się wokół. Czy naprawdę wszyscy, których znasz zakochani byli tylko raz? Czy nikt się nie podniósł po rozstaniu? Czy nikt nie ma udanej relacji? Z pewnością znajdziesz przykłady, które mogą Cię dobrze natchnąć. Przykłady z życia, z książek (biograficznych, nie romansów). Po co to robić? Żeby nie stracić nadziei. Bo ta potrafi przenosić góry. Żeby wysłać do świata przekaz pt. wierzę. I zwiększyć sobie szansę na to, że wszechświat odpowie.
5.    Przyjrzyj się swoim związkom
Nasza bohaterka Klara miała kilka poważniejszych relacji, ale się one rozpadały. Klara uważa, że ma pecha do mężczyzn. Ale kiedy zaczęłyśmy analizować jej relacje okazało się, że jest coś po stronie Klary co skłania ją do wybierania określonych mężczyzn i do tworzenia pewnych sytuacji w związku, które kończą się niepowodzeniem. Kiedy tego nie widziała uznawała, że fajni faceci nie istnieją. Dziś już wie, że trzeba ich umiejętnie wybrać, że warto przyjrzeć się sobie w relacji, żeby móc stworzyć udany związek. To napełniło Klarę wiarą, że tym razem może być inaczej, że to nie musi być wina „tych podłych mężczyzn” czy pecha.. Ty możesz zrobić to samo.
6.    Pozbądź się mitów
Bardzo często zdarza mi się słyszeć różne obiegowe opinie na temat zakochiwania się, miłości, związków. Te najbardziej powszechne to: „Ja się nie zakocham, nie mam już nastu lat”. Albo: „ Prawdziwa miłość zdarza się raz w życiu. Ja już mam to za sobą.” A co na ten temat mówią badania? A wg CBOS wynika, że to osoby między 25. a 34. rokiem życia najczęściej się zakochują. Dla 30 czy 35 latków jest to więc optymistyczne. A co ze starszymi? Najczęściej nie oznacza tylko. A co z miłością jedną na całe życie? Znów sięgnijmy do sondażu Centrum Badań Opinii Społecznej, który pokazuje, że owszem – większość Polaków przyznaje się do jednej miłości w życiu, jednak 19 % mówi już o dwóch razach, a o trzech 8%. Czyli kochać kilka razy jest możliwe. Poza tym respondenci nie byli staruszkami blisko 90 r.ż, dla których szanse na znalezienie „drugiej połówki” są mocno ograniczone. Kto wie który z badanych ma przed sobą jeszcze nowe zauroczenia?
7.    Ogranicz destrukcyjne przekonania
Jest ich cała masa. Ludzka inwencja twórcza w tym temacie jest niezwykle rozwinięta. „Jeśli związek nie jest idealny oznacza, że jest zły”, „Jeśli partner nie zaspokaja wszystkich moich potrzeb to jest on dla mnie nieodpowiedni”, „Skoro nie zawsze się czuję w związku szczęśliwa to znaczy, że pora się rozstać”, „Prawdziwa miłość to ta do grobowej deski”, „Ja już jestem za stara na miłość”, „Nikt nie zechce kobiety z dzieckiem”, „Kobiety nie są zainteresowane facetem bez pieniędzy”..to tylko kilka z nich. Często sami blokujemy sobie drogę do szczęścia poprzez takie właśnie ograniczające przekonania. Załóżmy, że samotna matka spotyka zainteresowanego nią mężczyznę – i tak nie uwierzy, że to zainteresowanie jest szczere. Ktoś, dla kogo udany związek trwa całe życie nawet jak ma fajny związek, który w pewnym momencie się rozpada zaczyna go unieważniać jako ten, który przynajmniej do pewnego momentu był całkiem udany. Większość ograniczeń nie istnieje w świecie, tylko w nas. Gdy się ich pozbędziemy zdarzą się cuda.
8.    Akceptacja i inwestycja
Kiedy długo jesteśmy sami lub gdy nasze minione związki pozostawiają wiele do życzenia zaczyna nam kuleć samoakceptacja. Wchodzimy w poczucie winy („na pewno robię coś nie tak”), zaczynamy mieć do siebie pretensje. A kiedy nasza samoocena słabnie z reguły przestajemy o siebie dbać. Wchodzimy w zaklęty krąg: nie wychodzi nam, nasza samoocena leci w dół, zaniedbujemy siebie, czasem karamy, przestajemy wierzyć w siebie i w powodzenie i w konsekwencji jesteśmy sami. To nie jest łatwe zachować sympatię dla siebie, kiedy coś nam nie idzie. Jest to jednak możliwe, powiedziałabym – konieczne, żeby móc coś zmienić. Zrób co w Twojej mocy, żeby zachować zdrową samoocenę, pracuj nad życzliwością wobec siebie. Inwestuj też w siebie, zajmij się sobą. Spraw abyś był/a ciekawy/a sama dla siebie. A jak będziesz ciekawy/a dla siebie będziesz ciekawa/y i dla świata.
9.    Znajdź balans
Niektórzy intensywnie szukają – rozpuszczają wici, że są sami, rejestrują się na wszystkich możliwych portalach randkowych, chodzą na co najmniej dwie randki w tygodniu. Inni – przeciwnie, są sami, ale nie robią nic w kierunku, żeby to zmienić. W mojej opinii żadna z tych postaw się nie sprawdza. Ci co nie wykazują żadnej inicjatywy nie do końca wiadomo na co liczą. Że ktoś się o nich dowie telepatycznie? Oczywiście zdarza się, że tego jedynego spotyka w sklepie, na ulicy czy tramwaju, naturalnie, ale z drugiej strony – jak często?. Z kolei Ci co wszystko podporządkowują szukaniu też się zapędzają. Przede wszystkim są zdesperowani i to czuć. Wybierają wtedy na oślep, często źle, potwierdzając sobie tym samym przekonanie, że znów im nie wyszło. Zapominają o sobie i swoim życiu, które istnieje poza tematem – związek. Nie rozglądasz się – rzadko znajdujesz. Jedynie się rozglądasz – tracisz z oczu to co może blisko i najcenniejsze. Rozluźnij się i zrób miejsce na miłość. Jednocześnie bądź uważny, bo możesz ją przegapić.
10.    Związek to ryzyko
Co różni osoby samotne od osób w związkach? Z pewnością parę rzeczy. Jednak mnie szczególnie istotna wydaje się jedna. Osoby samotne dużo mówią o lęku (że mnie zrani, że wykorzysta, że odejdzie, skrzywdzi, nie zaakceptuje, że i tak się rozleci, że mu się nie spodobam, etc). Za tym lękiem kryje się potrzeba, aby kochać i być kochanym/ą w poczuciu pewności czy jakiejś gwarancji (że nie odejdzie, że mu się spodoba). Mam złą wiadomość – takiej gwarancji nie ma. Mam też i dobrą – możesz więc sobie odpuścić zabieganie o nią. Osoby w związkach wiedzą, że związek i miłość to ryzyko. Kiedy otwierasz serce, zapraszasz kogoś do swojego życia, wewnętrznego świata, do swojej intymności – ryzykujesz. Narażasz się na ból, na cierpienie, bo w związku nie zawsze jest łatwo, bo ktoś może odejść, umrzeć, bo możesz skonfrontować się z tym, że nie jesteś idealna/y. To prawda. Ale bez tego związek jest albo niemożliwy, albo nawet jeśli – to pusty i jałowy. Nie tylko Ty się boisz. Nie tylko Ty się narażasz. Jeśli zaakceptujesz fakt, że związek to inwestycja bez gwarancji na jego udanie będziesz bardziej otwarta/y i skłonna, aby wejść w to co masz przed sobą, aby dać temu szansę. Czego Ci z serca życzę.