Grzegorz (32) i Małgosia są parą od roku (29). „To była miłość od pierwszego wejrzenia”– mówią zgodnie. Przez pierwsze kilka miesięcy (jak to zazwyczaj) układało się bez zarzutów. Ale w związek zaczęła wkradać się zazdrość Małgosi. Grzegorz: „Nagle zaczęły Małgosi przeszkadzać moje koleżanki z pracy, mój tryb życia (dużo czasu spędzam poza domem i podróżuję), a nawet to jak się ubieram. Ciągle mnie przepytuje, o coś się wścieka. Dla mnie zupełnie bezpodstawnie. To mnie męczy. Nie chcę wciąż udowadniać, że nie jestem wielbłądem. Kiedy Małgosia ma lepszy dzień, to sama widzi, że przesadza. Wtedy przeprasza. Ale za kilka dni jest to samo. Kocham Małgosię, ale mam dość” .
Ewa (44) 4 lata temu wyszła ponownie za mąż. Przed ślubem znali się zaledwie pół roku. Ewa: „Mąż bardzo chciał się ze mną ożenić. Nawet mnie to dziwiło. Do tej pory sądziłam, że mężczyznom się raczej nie spieszy do sformalizowania związku. Nie ukrywam, że się cieszyłam z takiego parcia Bogdana (50) do ślubu. Odbierałam to jako oznakę uczuć. Zaraz po ślubie mąż zaczął być o mnie zazdrosny. Wcześniej też był, ale nie w takim stopniu. Ciągle wszczyna awantury i jest wtedy bardzo nieprzyjemny. Wyzywa mnie, oskarża o jakieś wyimaginowane romanse, krytykuje mój niby wyzywający strój (zwykła spódniczka czy buty na obcasie). Po przyjściu do domu obwąchuje mnie, sprawdza telefon, raz nawet przyłapałam go jak oglądał moją bielizną. Zabrania mi widywać się z koleżankami, bo nie wierzy, że to z nimi idę na kawę. Notorycznie twierdzi, że go oszukuję i że tylko szukam okazji, żeby go zdradzić. Teraz moje życie wygląda tak, że wychodzę tylko do pracy. Nie spotykam się z nikim, zakupy robimy razem. Myśli Pani, ze to załatwiło sprawę? A skąd! Mogę mieć przecież romans w pracy. A jak nie w pracy, to z sąsiadem. Kiedy pokazuję mu dowody na to, że nie ma racji on denerwuje się jeszcze bardziej i zarzuca mi, że jestem przebiegła. Jestem wykończona! Co robić?”
Zazdrość jest uczuciem uniwersalnym. Doświadczają jej już dzieci, kiedy rywalizują o uwagę rodziców czy pań w przedszkolu. Sama w sobie, jako emocja nie jest ani dobra, ani zła, choć często bywa w takich kategoriach oceniana. Dobra – bo mówi o sile uczucia i zaangażowaniu w związek. Zła – bo świadczy o małości i słabości zazdrośnika. Definiowanie przez nas zazdrości i nadawanie jej subiektywnych ocen ma zasadnicze znaczenie dla naszych relacji. To od powyższych właśnie w dużym stopniu zależy jak potraktujemy obecność zazdrości w naszym związku – oznakę miłości i naturalnego instynktu terytorialnego czy toksynę, dla której nie mamy akceptacji. Ważne są również proporcje – szczypta zazdrości może dodać związkowi smaku, przedobrzenie z zazdrością sprawia, że relacja staje się niestrawna. Istotne jest także zachowania zazdrośnika pod wpływem zazdrości (np. awantury i ograniczanie swobód partnera) oraz indywidualny poziom tolerancji na zazdrość w związku, który silnie łączy się z definiowaniem przez nas pojęcia zazdrości.
Dziś nie zajmiemy się sytuacją związkową, w której zazdrość partnerom nie przeszkadza, a nawet im służy. Sytuacją, w której partnerzy lubią raz na jakiś czas okazać sobie zainteresowanie w ten sposób. W której zazdrość jest uczuciem motywującym partnerów do dbania o siebie indywidualnie i nawzajem. Nie zajmiemy się też taką, w której zazdrość partnera ma prawo w tym sensie być uzasadniona, że jej źródłem jest zachowanie partnera (nielojalność, skłonność do flirtu, dwuznaczność zachowań, zdrady). Dziś pochylimy się nad taką,w której zazdrość jest nieadekwatna i jest dla związku problemem.
Sytuacja Grzegorza i Małgosi jest trudna, ale z pewnością nie beznadziejna. Trudna – bo Małgosia mimo braku podstaw (zachowanie Grzegorza wobec Małgosi jest poprawne) jest zazdrosna. Nie jest też w stanie nad zazdrością zapanować. Sposób okazywania przez Małgosię zazdrości jest dla relacji toksyczny. Małgosia jest też zaborcza. Z powodu swoich emocji chce ograniczać swobodę i wolność partnera. Nie beznadziejna jednak – bo Małgosia miewa wgląd, że jej reakcje są nadmiarowe i nie służą relacji. Przeprasza. Co może zrobić Grzegorz? * Powiedzieć o sobie Wykorzystać w dobrej wierze moment, kiedy Małgosia czuje się lepiej i powiedzieć o tym, jaki wpływ ma zazdrość Małgosi na Grzegorza i ich związek. Powiedzieć spokojnie. * Postawić granice Granice kontroli do jakiej może posunąć się Małgosia oraz granice wytrzymałości Grzegorza. Powiedzieć na co Grzegorz nie chce się dłużej godzić. * Oddać odpowiedzialność partnerce Źródłem bezpodstawnej zazdrości partnerki nie jest Grzegorz, więc to do Małgosi należy odpowiedzialność za to, żeby się z tym uporała. Oprócz przeprosin – praca. * Zaoferować wsparcie Jeśli Grzegorz jest na to gotowy może zapytać jak najlepiej miałby wspierać Małgosię. Czego ona potrzebuje? I wesprzeć na miarę swojej cierpliwości.
Z kolei sytuacja Ewy i Bogdana jest sytuacją, w której mamy do czynienia z zazdrością patologiczną, która doczekała się swojej nazwy – syndromu Otella. W postaci skrajnej nie występuje często. Nazwa pochodzi z tragedii Szekspira o generale Otellu, który zakochany w swojej wybrance Desdemonie zabija ją na skutek intrygi, w wyniku której podejrzewa ją o zdradę. Gdy dowiaduje się o wierności żony odbiera życie także sobie. Syndrom Otella jest zaburzeniem psychotycznym (urojenia zdrady) pojawiającym się najczęściej w przebiegu choroby alkoholowej lub zaburzeń neurologicznych (demencja, epilepsja). Może też powstawać na bazie osobowości paranoicznej czyli skrajnie podejrzliwej, z tendencją do odnoszenia wszystkiego do siebie i żywienia urazy, przyjmująca spiskową teorie dziejów. Dotyka głównie mężczyzn, ale nie wyłącznie. To zazdrość, która nie ma absolutnie racjonalnych podstaw, jej okazywanie jest dla partnera skrajnie uporczywe, a nawet niebezpieczne, a chory nie zdaje sobie sprawy z faktu swej choroby. Swoje urojenia traktuje jak rzeczywistość. Możliwość wpływu na partnera, aby przejrzał na oczy jest właściwie żadna. Objawy Syndromu Otella: * Ciągłe oskarżanie partnera o zdradę. * Kochankiem partnera potrafi być każdy: sąsiad, przyjaciel, obcy człowiek spotkany na ulicy. * Wszystko potrafi być oznaką romansu: parominutowe spóźnienie, spojrzenie na ulicy. * Oskarżanie innych o spiskowanie z niewiernym partnerem (rodzinę, przyjaciół, obcych ludzi). * Sprawdzanie partnera i jego kontrolowanie, podejmowanie własnego śledztwa w sprawie: zasypywanie smsami i telefonami, przepytywanie, obwąchiwanie, przeglądanie rzeczy, zakładanie podsłuchów, śledzenie, wynajmowanie detektywów. Poświęcanie na powyższe całego swojego czasu i całej swojej uwagi. * Wzniecanie awantur, agresja słowna i fizyczna wobec partnera i osób „spiskujących”. * Ograniczanie życia i funkcjonowania partnera: spotkań, zajęć pozazawodowych, a nawet samej pracy. W skrajnej postaci – więzienie partnera w domu. * Uzależnianie partnera od siebie: emocjonalnie, finansowo. *Manipulowanie, szantażowanie, wzbudzanie poczucia winy.
Co może zrobić Ewa? Aby wpłynąć na partnera – niestety niewiele albo nic. Partnerzy osób z syndromem Otella zazwyczaj próbują robić kilka rzeczy. Po pierwsze dla tzw „świętego spokoju” ulegają i coraz bardziej ograniczają swoje funkcjonowanie. Pomijam już fakt, że to niezdrowe, ale przede wszystkim zupełnie nieskuteczne. To w żaden sposób nie uspakaja chorego, kochankiem może być przecież listonosz czy kominiarz. Po drugie usiłują udowadniać partnerowi, że są mu wierni. Nic z tego – brak dowodów według chorego świadczy tylko o przebiegłości partnera. Czasem partnerzy wycofują się z relacji, ale dla chorego jest to potwierdzenie jego urojeń („coś przede mną ukrywa”). Bywa, że partnerzy przyznają się do zdrady, której oczywiście brak. Robią to z bezsilności i z nadzieją, że to zastopuje chorego w szukaniu. Niestety to prowadzi tylko do eskalacji zachowań zazdrośnika, wg. niego – teraz uprawnionych. Syndrom Otella wymaga profesjonalnego leczenia – lekami przeciwpsychotycznymi, psychoterapią, leczeniem też uzależnienia od alkoholu (jeśli występuje). Samo leczenie jest trudne, często mało skuteczne. No i oczywiście wymaga albo zgody chorego (co jest prawie nie do uzyskania) albo leczenia przymusowego z nakazu sądu. Sytuacja w związku Ewy wymaga od niej zastanowienia czy Ewa jest w stanie nadal być w tym czym jest. Bo liczenie na zmianę u partnera jest zupełnie bezcelowe. Ewa nie podjęła jeszcze decyzji. Będę ja wspierać, aby dokonała takiego wyboru, który służy jej zdrowiu i godności. Tak widzę tu swoją rolę. Ale decyzja należy do niej.