Czy ja lubię siebie?

Z pewnością zauważyłeś/zauważyłaś, że kiedy poszukujesz odpowiedzi na pytania: jak żyć?, jak mieć dobre relacje z innymi?, jak mieć udany związek?, jaki jest przepis na sukces? – gros odpowiedzi sprowadza się do jednej – trzeba siebie polubić. Jeśli nie ma w Tobie miłości czy choćby sympatii do samego/samej siebie – nic z tego nie będzie. Brak akceptacji siebie wyklucza szczęście, spokój, radość, jeśli myślimy o tychże doznaniach nie jako chwilowych porywach serca, które zmieniają się jak chorągiewka pod wpływem okoliczności zewnętrznych, ale o stanach zasadzających się gdzieś w okolicy żołądka, splotu słonecznego czy serca. Wielu moich klientów to wie. Zdaje sobie sprawę z faktu, że lubienie siebie jest podstawą wszystkiego, ale po pierwsze nie wiedzą jak to zrobić (jak polubić siebie), co więcej – niezmiernie często nie są w stanie ocenić czy oni tak naprawdę siebie lubią. Pytają mnie wtedy: „ale co to właściwie znaczy?”, „po czym to można poznać?”.
Bardzo dobre i bardzo ważne pytania.
Mogę się z Wami podzielić tym jak ja to rozumiem.

Lubić siebie to siebie znać

Uważam to za punkt wyjścia, bowiem nie możesz lubić kogoś kogo nie znasz. W moim gabinecie wielokrotnie spotykam się z taką sytuacją, kiedy pacjent deklaruje, że siebie lubi (bądź nie, bądź nie wie jak jest), ale tak naprawdę nic o sobie nie wie. Dla mnie taki rodzaj sympatii do siebie jest ułudą, a jej brak tak naprawdę nie ma podstaw. To tak jakbyś powiedział/a, że lubisz (czy też nie) jakąś osobę publiczną – aktorkę, wokalistę. Oczywiście takie deklaracje często wychodzą z naszych ust i w porządku, o ile mamy świadomość, że mówimy o kimś kogo tak naprawdę nie znamy, że odnosimy się wyłącznie do jakiegoś wąskiego fragmentu rzeczywistości jakim jest wizerunek. Kiedy mówimy o sympatii do siebie siebie tak naprawdę nie znając – również odnosimy się do naszego wizerunku, bądź też bardziej wyobrażeń na swój temat, niż tego jacy jesteśmy naprawdę – z naszymi potrzebami, uczuciami, zasobami, słabościami, tendencjami, kompleksami etc.

Lubić siebie to pozwolić sobie na to, że jesteśmy jacy jesteśmy

Kiedy już staniemy się dla siebie bardziej realni możemy przejść do punktu numer dwa czyli zgody na to, że jesteśmy tacy a nie inni. Ze wszystkim. Czasem kiedy o tym mówię spotykam się z zarzutem, że z akceptacji tego że jesteśmy jacy jesteśmy nic dobrego nie wynika. Słyszałam nie raz: „Gdyby każdy tak myślał – jakim mnie Panie Boże stworzyłeś takim mnie masz – świat stałby w miejscu, a relacje byłyby koszmarem”. Mam takie doświadczenie, że kiedy naprawdę zaakceptujemy siebie i naszą wewnętrzną rzeczywistość – idą za tym dobre rzeczy. Także dla relacji i dla świata. Więcej – obserwuję, że to przez fakt ukrywania przed sobą jakiejś prawdy o nas samych cierpią nasze związki, cierpi świat. Lubić siebie to zgodzić się ze sobą i na siebie takiego jakim jestem. Lubić siebie to być wewnętrznie spójnym.

Lubić siebie to być ze sobą w kontakcie

Poznajemy siebie poprzez rozpoznawanie w sobie różnorodnych myśli, uczuć, przekonań, skłonności, potrzeb etc. Ponieważ one nie są dla nas czymś stałym konieczne jest bycie ze sobą w kontakcie, żeby potrafić je zaobserwować. Bronimy się przed kontaktem ze sobą z lęku, że zobaczymy tam coś co nas przeraża. Bronimy się przed zajrzeniem w głąb siebie, bo może odkryjemy coś czego się wstydzimy. Bronimy się przed wejściem w kontakt ze sobą z obaw, że odkryjemy potrzebę, która nie może zostać zaspokojona. A to budzi trudne emocje. Ale jeśli siebie znasz i lubisz – masz zgodę na to, że nie wszystko jest w Tobie fajne, dobre i szlachetne. Masz też zaufanie do siebie i swojej siły, że poradzisz sobie z tym co zobaczysz.

Lubić siebie to mieć szacunek dla swoich emocji, stanów i potrzeb

Jeśli siebie lubisz – dajesz przestrzeń na to, żeby pojawiały się w Tobie różne stany, emocje i potrzeby. Potrafisz też tych uczuć, stanów czy potrzeb nie oceniać. Zamiast się za nie chłostać – chcesz się dowiedzieć co mają Ci do powiedzenia. Możesz chcieć też w jakiś sposób je wyrazić i zaspokoić. Jeśli lubisz siebie – traktujesz to co się w Tobie pojawia jako ważne.

Lubić siebie to pozwolić sobie na to, że się zmieniamy

Podobno jedyne co w życiu pewne to zmiana. Obserwuję dużą trudność w zaakceptowaniu tego faktu. W deklaracjach jeszcze nie jest tak źle, ale kiedy przychodzi co do czego – zmienia się nasze ciało, jego możliwości, nasza kondycja, poziom energii, zdrowie, nasze potrzeby – z trudem radzimy sobie z pojawiającymi się w nas emocjami (lękiem, rozżaleniem, złością). Oczywiście emocje w sytuacji zmiany są naturalne, pytanie tylko jak długo trwa proces adaptacji do zmian i jak burzliwie on przebiega. Taka sytuacja jest świetnym sprawdzianem czy nasza akceptacja siebie była warunkowa czy też nie.

Lubić siebie to pozwalać sobie na błędy

Już wiesz, że nie jesteś idealny/a. Co za ulga. Już nie musisz udawać, że jesteś nieskazitelny/a. Nikt nie jest. Już nie musisz być sparaliżowany/a strachem przed popełnieniem błędu. Już wiesz, że każdy je popełnia. Potrafisz je sobie wybaczać, uczyć się na nich i wyciągać wnioski.
Lubić siebie to umieć spożytkować swoje zasoby
Oprócz tego, że znasz już swój cień i swoje niedoskonałości – absolutnie wiesz, gdzie jesteś „mocny/a”. Masz rozpoznanie co potrafisz, co Ci wychodzi, w czym jesteś dobry/a. Potrafisz też z tego skorzystać. Doceniasz siebie. Jesteś pozbawiony/a sztucznej kokieterii i fałszywej skromności (nie mówię o pokorze). Wiesz do czego masz dryg czy talent i potrafisz to rozwijać.

Lubić siebie to się o siebie troszczyć

Ostatnio moja pacjentka rozpoczęła sesję takim stwierdzeniem: „Już wiem dlaczego ja o siebie nie dbam i się sobą w ogóle nie opiekuję. Bo ja siebie po prostu potwornie nie lubię. A jeśli kogoś nie lubisz – nie masz ochoty się o niego troszczyć.” Dla mojej klientki to było odkrycie na miarę Kolumba. To prawda. Jeśli lubisz siebie to chcesz objąć siebie troską – chcesz dbać o swoje zdrowie, dać sobie prawo do wypoczynku, zabezpieczyć swoje interesy, postawić jasno granice. Jeśli lubisz siebie – potrafisz też siebie ochronić – przed krzywdą, przemocą, naruszeniem Twojej godności osobistej. Potrafisz być też dla siebie wsparciem. Jesteś dla siebie życzliwy/a, potrafisz stanąć po swojej stronie i kiedy trzeba – dodać sobie otuchy.

Lubić siebie to sprawiać sobie przyjemności

Co sprawia Ci autentyczną, nieskrępowaną przyjemność? Smakowanie dobrego jedzenia? Czytanie kryminałów? Kąpiel w pianie? Szybka jazda na motorze? Jeśli lubisz siebie – znajdujesz na to czas. Sprawiasz sobie prezenty – niekoniecznie zakupowe (choć jak lubisz – dlaczego nie?), ale przede wszystkim zmysłowe. Jeśli lubisz siebie – umilasz sobie życie, nadajesz mu smak.

Lubić siebie to wzbogacać swoje życie

Jeśli lubisz siebie – wzbogacasz swoje życie nie jedynie w przyjemności, ale też w wartość.  Inwestujesz w ważne relacje, hobby, pasje. Rozwijasz się. Jeśli lubisz siebie – potrafisz rozpoznać co Cię odżywia i ożywia i za tym podążać. Jeśli lubisz siebie – wyposażasz swoje życie  w sens.

 Lubić siebie to brać odpowiedzialność

Jeśli lubisz siebie – bierzesz swoje życie w swoje ręce, przyjmując jednocześnie, że są rzeczy, na które nie masz wpływu. Tam jednak gdzie możesz – z tego wpływu chętnie korzystasz. Rezygnujesz z roli ofiary, której inni „coś robią” (krzywdę, ranią, złoszczą etc). Wiesz, że tylko Ty odpowiadasz za swoje uczucia i swoje reakcje. Biorąc odpowiedzialność za swoje życie – dotrzymujesz danych sobie umów lub też nie zganiasz na okoliczności, jeśli ich nie dotrzymałeś. Nie obwiniasz, nie oskarżasz, nie użalasz się nad sobą – to też wyraz dojrzałej sympatii do siebie.

Lubić siebie to mieć przyjemność w przebywaniu samemu ze sobą i się sobą ciekawić
Jedna z moich klientek na pytanie czy ma takie momenty, kiedy jest tylko sama ze sobą odpowiedziała, że nie, ale wcale jej to nie przeszkadza. „Nie lubię swojego towarzystwa. Wydaję się sobie kompletnie nieintersująca. Od lat nie mam też sobie nic nowego do powiedzenia” – dodała. Bardzo mnie to zasmuciło. Przypomniałam sobie wtedy słowa Oscara Wilde’a: „Kochać samego siebie — to początek romansu na całe życie”. Jeśli nie lubisz i nie kochasz siebie – żadna oznaka czyjejś sympatii czy miłości tak naprawdę Cię nie zaspokoi, nie napełni. Natomiast jeśli siebie polubisz i pokochasz – „będziesz mieć poczucie, że kocha Cię cały świat.” Takich słów użyła moja klientka Hania po 4 latach swojej podróży ku sobie. Terapeutycznej podróży, bo inna pewnie nadal przed nią. Ta podróż bowiem nigdy się nie kończy. I to jest fascynujące.