Czy pamiętacie bajkę o przyjaznym duszku Kacperku? W dzieciństwie była jedną z moich ulubionych. O duszku powstał też film w reżyserii Brada Silberinga z Christiną Ricci i Billem Pullmanem. Jakież było moje zdziwienie, gdy dowiedziałam się, że od nazwy tego dobrotliwego bohatera pochodzi bardzo niefajny, przepraszam za wyrażenie, trend w spotykaniu się. Wyobraźmy sobie taką sytuację. Umawiacie się z kimś na randkę, jest miło, a może nawet bardzo. Być może tych sympatycznych randek jest więcej. Aż tu nagle pan lub pani znika. Z mojego gabinetowego doświadczenia wynika, że to jednak częściej pan ale jest to wniosek praktyczny, nie naukowy. Może być więc mylny. Gdyby pan przepadł zupełnie, mówilibyśmy o ghostingu. Ale tu zachodzi sytuacja, że pan za jakiś czas się odzywa. I tu mogą być różne warianty. Czasem się odzywa i srogo tłumaczy. Że praca, że chory, że mieszkanie zalało. Są też duszki, które nie mówią nic. Po prostu znów są. Przez jakiś czas. A potem cisza. Nie dzwonią, nie piszą, nie odbierają telefonów, nie odpowiadają na wiadomości. Zapadają się jak kamień w wodę. Najczęściej. Rzadziej informują, że teraz nie mogą i odezwą się później. Co zresztą w wariancie casperingowym, nie ghostingowym następuje. Tylko to PÓŹNIEJ potrafi być DUŻO później. Jak to oddziałuje na „ofiarę” casperingu? Niestety rzadko nie oddziałuje w ogóle. Pewnie byłoby najzdrowiej uznać, że po pierwsze to nie nasza wina, a po drugie to oczywiste, że z tym panem to my nie. Częściej jednak jest tak, że zaczynamy się zastanawiać. O co chodzi? Dlaczego on się tak zachowuje? Czy zrobiłyśmy coś nie tak? Staramy się zrozumieć. Odnosimy to co się dzieje do siebie. A jeśli, nie daj Boże, to jest kolejna relacja, która tak wygląda – pozamiatane. Na pewno chodzi o nas. Nie twierdzę, że nie warto poczynić jakiejś refleksji na swój temat, gdy mężczyzna (już przyjmijmy na potrzeby artykułu, że to on, nie ona) przepada ale mam poczucie, że uporczywe analizowanie tej sytuacji lub, co gorsza, obwinianie się jest jakimś masochizmem i okrucieństwem wobec siebie. A bywa, że wodą na młyn znikającego pana. Ale o tym za chwilę. Rzeczywiście w moim gabinecie jest coraz więcej osób doświadczonych zjawiskiem casperingu. Znacznie częściej ofiar, ale i same duszki Kacperki bywa, że się pojawiają. Szczególnie pamiętam dwie pacjentki. Być może to właśnie je zapamiętałam, bo ich relacje ze znikającymi „partnerami” trwały naprawdę długo. To, że kobieta daje drugą lub nawet trzecią szansę znikaczowi może wydawać się jeszcze bardziej zrozumiałe. Ale kiedy to trwa lata, jest w tym coś szczególnego. Duch Kacperek Justyny potrafił znikać na kilka tygodni. Nawet dla casperingu to sporo. Był z tych tłumaczących się, więc gdy wracał za każdym razem miał szereg wyjaśnień dlaczego przepadł. Zawsze mnie to zaskakiwało, że Justyna te słabe opowieści „łyka”. Będąc jej terapeutką wiem dlaczego. Była bardzo spragniona miłości i bliskości i potrafiła wziąć niemalże cokolwiek, co tę bliskość choć trochę przypominało. Nawet jeśli sprowadzało się to do słów, nie mających w żaden sposób pokrycia w rzeczywistości. Zanim udało się to Justynie ostatecznie zakończyć minęło 1,5 roku. Marty relacja trwała w sumie 6 lat. Najdłuższy czas przepadnięcia pana trwał 2 lata. Z reguły nie było go do kilku miesięcy. To naprawdę dość ekstremalne przykłady. Kacperki zwykle znikają na krócej. Ten od Marty wracał jak gdyby nigdy nic. Niczego nie wyjaśniał. Marta przez pewien czas o nic nie pytała. Po prostu cieszyła się, że on jest. Potem zaczęła zadawać pytania. Pan odwracał kota ogonem. Manipulował: „Po co do tego wracać?”, „Nie cieszysz się, że jestem?”, „Widać, nie mogę o tobie zapomnieć”, „Po prostu żadna kobieta nie dorasta ci do pięt” i tak dalej.
Dlaczego są osoby, które przepadają, by potem znów wrócić i mącić czy dawać złudną nadzieję?
Kim są duchy Kacperki?
Mam kilka hipotez.
Jedną grupą duszków to duszki, które tak naprawdę nie chcą być w tej relacji ale nie mają w sobie odwagi, by ostatecznie ją zakończyć. Nie chcą być tymi złymi, którzy mówią„nie”. Mają poczucie winy i tak zwodzą. Nie muszę nadmieniać, że to tylko przysparza niepotrzebnego cierpienia, a nie je ogranicza.
Druga grupa to duszki, które same nie wiedzą czego chcą. Czy chcą być z ta kobietą czy nie? Czasem im się wydaje, że tak, czasem, że jednak nie. Sprawdzają czy tęsknią, wahają się, a ich wracanie i odchodzenie jest odzwierciedleniem ich wątpliwości.
Trzecia grupa to duszki, które obawiają się bliskości i zaangażowania. Z jednej strony ich pragną, z drugiej się ich boją. Gdy są w odległości – zaczyna im tej bliskości brakować. Gdy się zbliżają – ogarnia ich strach. Stąd ten taniec.
Czwarta grupa to duszki borderowe. Mówiąc bardziej fachowo to osoby spełniające część lub spektrum kryteriów osobowości z zaburzeniami typu borderline. Osią tego zaburzenia jest nieumiejętność stworzenia bezpiecznej odległości z partnerem, stąd wycofywanie i wracanie. Relacje osób o tym zaburzeniu są niestabilne i intensywne, a ich uczucia zmienne. To również może przejawiać się w ciągłym bliżej – dalej. Takie osoby często doświadczają w związkach nudy i potrzebują zrobić coś, aby nudzić się mniej, na przykład odejść i wrócić. Bo wtedy są emocje.
Piąta grupa to grupa duszków, którzy szukają partnerki najbardziej odpowiedniej i mają w odwodzie kilka potencjalnych. Kiedy są, sprawdzają akurat Ciebie. Testują jak się przy Tobie mają i co dana oferta ma im do zaproponowania. Jak znikają, oznacza, że sprawdzają aktualnie gdzie indziej.
Szósta grupa to duszki, które wiedzą, że nie chcą być w danej relacji ale lubią podtrzymać emocjonalną atmosferę pomiędzy Wami. Taki Kacperek nie chce się ostatecznie zaangażować, ale jak miło, gdy widzi w Twoich oczach zainteresowanie. Jak fajnie, gdy może się trochę ogrzać w cieple Twojego „chcę”. I to seksualne napięcie, no naprawdę.. To takie takie duszki narcyzki.
Siódma grupa to duszki bardziej psychopatyczne. Bardzo niebezpieczne. Takie duszki nie zamierzają się angażować, ale Ty masz o nich myśleć. Masz ich pragnąć, tęsknić do nich. Masz być ich. I masz czuć się podle, gdy znikają.
A ósma grupa to duszki mające coś do ukrycia. Żona, szemrane interesy, łącznie z pobytem w więzieniu (autentyk).
Co ja bym Wam chciała na koniec powiedzieć?
Tym, którzy casperingu doświadczają:
1. Umów się ze sobą wyraźnie na to gdzie leży Twoja granica akceptacji pewnych zachowań
2. Gdy masz wątpliwości – porozmawiaj z kimś o tym, ktoś niezaangażowany emocjonalnie może być twoim głosem rozsądku
3. Słuchaj swojej intuicji i swojego ciała
4. Obserwuj bardziej działania, mniej słowa
5. Nie obwiniaj się
Duchom Kacperkom:
1. Zdiagnozuj w której grupie jesteś. A może dodałbyś swoją? Pamiętaj, że świadomość to połowa sukcesu
2. Weź odpowiedzialność za zmianę
3. Pomyśl o psychoterapii
4. Pracuj nad empatią
5. Przeproś swoje ofiary